Rozdział 67

Uderzyłam go w klatkę piersiową, ale zarumieniłam się - zdradziecko.

Przetoczył mnie pod siebie, delikatnie mnie przygniatając. "Naprawdę nie chcesz jeszcze wstać, prawda?"

Wzruszyłam ramionami niewinnie. "Kawa pachnie świetnie, ale ten widok jest lepszy."

To dało mi pocałunek - głęboki, leniwy i za...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie