Spotkanie z Nim II
Punkt widzenia Camili
Decydując, że chcę po prostu odejść, zaciskam ręce wokół siebie i niepewnie kiwam głową.
Jego oczy, pełne żalu i niepewności, skanują moją twarz, zanim zrobi krok w moją stronę, ale potem się zatrzymuje, jakby przemyślał to jeszcze raz. "Proszę, nie wahaj się dać mi znać, jeśli mogę coś zrobić. Wiem, że moje działania tego nie pokazują, ale jestem tu, żeby pomóc." Mówi poważnie.
Patrzę na niego, moje łzy wysychają na twarzy, gdy daję mu nieprzekonaną kiwnięcie głową, wiedząc, że wszystko, czego chciałam, to trzymać się od niego z daleka.
Ale zanim zdąży coś powiedzieć, odwracam się i uciekam do swojej sypialni, pozwalając sobie oddychać dopiero, gdy wiem, że jestem bezpieczna w swoim łóżku.
Nie trzeba było być geniuszem, żeby zdać sobie sprawę, że to był Alejandro Gonzalez - człowiek, który miał się mną opiekować.
A jednak wydawał się wszystkim, tylko nie troskliwy.
. . .
Śniadanie było serwowane z samego rana i było tradycją, że wszyscy mężczyźni zbierali się i jedli razem w jadalni.
Schodzę po schodach po przygotowaniu się na dzień, na szczęście nie wracałam do szkoły aż do jutra, więc miałam jedno zmartwienie mniej.
Witam służbę domową i pokojówki, gdy przechodzę obok nich, kierując się do jadalni.
To była duża sala, w której na środku stał jeszcze większy drewniany stół, wokół którego mężczyźni jedli śniadanie.
Wchodząc do pokoju, nawiązuję kontakt wzrokowy z mężczyzną siedzącym na czele stołu, słuchającym tego, co mówi mu mężczyzna po jego lewej stronie, ale szybko odwracam wzrok od Alejandro.
Mimo to czuję jego intensywne spojrzenie, gdy niepewnie zmierzam do krzesła po lewej stronie Ethana - co również jest naprzeciwko niego. Odwracam wzrok, natychmiast czując się nieswojo, gdy przypominam sobie wczorajsze spotkanie, pochylam się i witam Ethana porannym pocałunkiem w policzek.
Ethan odwraca się, uśmiechając się do mnie, "Jak spałaś, Tweety?" Kilku innych mężczyzn odwraca się, aby słuchać, gdy ich rozmowy cichną, a cała uwaga skupia się na mnie.
"Dobrze." Uśmiecham się grzecznie, a oni wszyscy wracają do swoich zajęć. Zrozumiałam, że to znak szacunku lub uprzejmości wobec nowego gościa, ale było to dziwne.
Patrzę w dół i zaczynam dłubać w śniadaniu, które leży przede mną, cały czas czując spojrzenie mężczyzny po mojej lewej stronie.
"O, prawie zapomniałem. Czy poznałaś Alejandro?" Ethan pyta obok mnie, "To on robił wszystkie twoje aranżacje, żeby twoje przejście tutaj było gładkie." Ethan kontynuuje, gdy podnoszę głowę, patrząc w stronę Alejandro, który posyła mi delikatny, wymuszony, uprzejmy uśmiech.
Chociaż nie znałam tego człowieka, to działanie wydawało się obce, a delikatny odcień winy na jego twarzy wyglądał na jeszcze rzadszy.
Posyłam mu uśmiech z zaciśniętymi ustami dla dobra wszystkich, zanim go ignoruję i wracam do jedzenia.
Ethan szturcha mnie w bok. "Camila. Gdzie są twoje maniery." Syczy na mnie, a ja chcę przewrócić oczami. Potrafi być takim lizusem.
"To w porządku, Ethan. Już się wczoraj krótko spotkaliśmy. Jest uroczą dziewczyną. Tak słodką, jak wszyscy mówią." Alejandro wtrąca się, jego głęboki głos jest tak dominujący i głośny, że naturalnie powoduje, że wszystkie inne rozmowy cichną, a uwaga przenosi się na niego.
Zerkam na Ethana kątem oka, widząc, że wciąż patrzy na mnie z oczekiwaniem. Wiem, o co mu chodzi, więc powoli odwracam głowę w stronę Alejandro. "Dziękuję." Wymuszam.
Uśmiecha się i kiwnię głową niezręcznie, ale jego postawa jest nadal pozbawiona jakiejkolwiek wrogości, w przeciwieństwie do zeszłej nocy.
"To dla mnie przyjemność, Camilo. Może nie znasz nas zbyt dobrze. Ale wszyscy bardzo troszczyliśmy się o twoją mamę, no i oczywiście o ciebie." Mówi z lekkim akcentem, a ja obdarzam go małym, szczerym uśmiechem. Mama mówiła z wielkim szacunkiem o La Famiglia i kochała ich wszystkich.
Alejandro skanuje moją twarz i widzę, że o czymś myśli, ale postanawia lepiej nie mówić o tym i skupia się na swoim talerzu z jedzeniem.
Robię to samo, cały czas myśląc o tym, jak niespokojnie się tu czuję.
. . .
Resztę dnia spędzam wałęsając się po pokoju, który teraz uznałam za swoją ostoję. Zastanawiam się, czy zadzwonić do Masona lub Avy, ale lepiej myślę o tym. Prawdopodobnie byli zajęci, a ja naprawdę nie miałam ochoty rozmawiać z nikim innym niż mama.
Patrzę na jej diamentową bransoletkę, którą zawsze nosiłam, i uśmiecham się na myśl, jak bardzo ją kochała. Nie była najpiękniejsza, ale to był pierwszy drogi prezent, jaki tata kiedykolwiek jej dał.
Jutro miałam wrócić do szkoły, bo mój osobisty urlop dobiegał końca, więc z mniej niż entuzjastycznym westchnieniem wstaję i przygotowuję mundurek szkolny. Dopiero kiedy odkładam mundurek na biurko, słyszę pukanie do drzwi sypialni.
Nie spodziewałam się nikogo, więc szybko narzucam na siebie oversize'ową bluzę - taką, która sięgała do połowy uda - w obawie, że jakiś mężczyzna zobaczy mnie i pomyśli źle o mnie. Nawet jeśli nosiłam je dla siebie.
Decydując się nie otwierać drzwi, wpełzam do łóżka, ukrywając gołe nogi pod kołdrą, wołając, żeby weszli.
Sekundę później drzwi się otwierają, a do środka wchodzi wysoka sylwetka Alejandro i patrzę na niego, lekko zszokowana.
Alejandro wchodzi do pokoju, dźwięk jego butów uderzających o drewnianą podłogę przy każdym kroku sprawia, że się krzywię. Myślałam, że butów nie wolno nosić w środku, no przynajmniej na drugim piętrze dworu.
Miał na sobie białą koszulę z kilkoma rozpiętymi guzikami u góry i podwiniętymi rękawami, co dawało mi dobry widok na jego umięśnione, żyłkowate przedramiona. Koszula eksponowała umięśnioną budowę jego szerokich ramion i grubych ramion, które napinały się pod białym materiałem.
Miał na sobie eleganckie spodnie, a mój wzrok przeszedł na zegarek na jego nadgarstku, który wychylał się z kieszeni spodni. Był z pewnością najatrakcyjniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam.
Jego niepewna postawa była tak niepodobna do niego, a jednak tylko się nasilała, gdy zbliżał się do mojego łóżka, chowając ręce w kieszeniach. Wyglądał na tak wytrąconego z równowagi, a ja chciałam go obserwować, ale byłam zbyt zajęta odwracaniem wzroku na swoje kolana.
"Mogę?" Pyta, kiwając głową w kierunku łóżka.
Kiwam głową, przesuwając się, upewniając się, że zakrywam przed nim gołe nogi w obawie przed kolejną awanturą.
Zdaje się to zauważać, gdy na jego ustach pojawia się zmarszczka i kręci głową na mój widok. "Proszę, Principessa. Nie czuj, że musisz się przede mną lub moimi ludźmi zakrywać." Siada na krawędzi mojego łóżka, jego duże ciało sprawia, że wszystko inne wygląda na mniejsze, gdy przesuwa się w moją stronę.
Parskam, ale udaje mi się stonować ton swojego głosu, przypominając sobie, że rozmawiam z Donem wpływowej rodziny przestępczej. "Łatwiej powiedzieć niż zrobić."
"To, co powiedziałem wczoraj, było niewybaczalne. Ale wiedz, że możesz nosić to, co sprawia, że czujesz się komfortowo w tym domu, bez obawy o osąd." Wyjaśnia, jego ton jest łagodny.
Patrzę na niego beznamiętnie, zmuszając się, by nie wybuchnąć na niego, bo naprawdę nie wiedziałam, do czego ten człowiek był zdolny, jeśli bym go zdenerwowała. W końcu był Donem mafii.
