#Chapter 266 — Wczesne poranne budzenie

„Tatoooo!” – krzyczy Alvin następnego ranka, wpadając do naszej sypialni i uderzając w bębenek tak mocno, jak tylko potrafi. „No chodź! Czas na nasz koncert!”

Ian maszeruje za nim, grając na kazoo tak głośno, jak tylko pozwalają mu jego małe płuca, a ja idę za nimi, stukając dwoma plastikowymi kubka...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie