ROZDZIAŁ 7 Pożar w Apt 221

Draven

Słońce zachodziło nad metropolią, zmieniając niebo w fantastyczne odcienie czerwieni i pomarańczy, które przypominały mi liście drzew w Chippewa Falls podczas jesieni. Stałem przed wysokimi oknami otaczającymi moje biuro, kąpiąc się w ostatnich promieniach słońca przed nadejściem nocy.

Moje myśli powróciły do chwili, gdy po raz pierwszy przemieniłem się przed Evie na cmentarzu, gdzie pochowani byli moi rodzice. Niebo również było wtedy takie, cudowna mieszanka czerwieni i pomarańczy, gdy na nas skoczył warczący brązowy wilk.

Podejrzewałem, że ktoś będzie na mnie czekał na cmentarzu. Ponieważ byłem ścigany i nie miałem szans wejść na terytorium wilków bez walki, zdecydowałem, że jeśli chcę wysłać wiadomość, powinienem to zrobić w jednym miejscu, gdzie wiedziałem, że wilki będą na mnie czekać.

I mój wujek mnie nie zawiódł. Po pięciu długich latach nie poddał się w poszukiwaniach. Byłem jednak trochę obrażony. Na cmentarzu był tylko jeden wilk.

Aby ocalić Evie, natychmiast przemieniłem się w mojego Alpha wilka, zwanego Nocnym Cieniem, szaro-czarnego wilka, który był ponad dwa razy większy od brązowego wilka, który skoczył w powietrze w kierunku Evie. Zanim zdążył do niej dotrzeć, zacisnąłem szczęki na jego szyi, przebijając go moimi długimi, ostrymi kłami.

Zobaczyłem strach w jego oczach, gdy odrzucił głowę do tyłu i jęknął z bólu, podczas gdy jego szyja była nadal w moich ustach. Zadowolony, że nie stanowi już zagrożenia, rzuciłem go na ziemię i przemieniłem się z powrotem w ludzką formę.

"O mój Boże! Jesteś... Jesteś nagi!" wykrzyknęła Evie, szybko odwracając wzrok, szukając plecaka, który przyniosłem. Uśmiechnąłem się. Bardziej przejmowała się moją nagością niż faktem, że byłem wilkiem.

Podczas gdy przygotowywała dla mnie ubrania, podszedłem do wilka, który również przemienił się z powrotem w ludzką formę. Kucnąłem i odkryłem, że Omega był moim przyjacielem z dzieciństwa.

"Tommy, bardzo mi przykro," powiedziałem, gdy krwawił na trawie. Wziąłem jego rękę i trzymałem ją, aby ułatwić mu odejście.

"Draven, mnie też przykro. Ale rozkazy to rozkazy," wyszeptał. "Musisz wrócić. Terytorium nie jest już takie samo. Obiecaj mi, Alpha Draven. Obiecaj, że wrócisz..."

Nagle przestał się ruszać, jego przerażone brązowe oczy szeroko otwarte, jakby zamrożone w czasie. Krew spływała po boku jego ust, gdy wydał ostatnie tchnienie.

"Tu są spodnie i koszula," powiedziała Evie, odwracając wzrok ode mnie. Szybko się ubrałem za wysokim nagrobkiem, podczas gdy Evie przyglądała się martwemu ciału leżącemu na ziemi.

"Draven, musimy to zgłosić na policję," powiedziała Evie. "To była samoobrona."

"Z mojego punktu widzenia wygląda na to, że dźgnęłaś go wielokrotnie sztyletem wokół szyi. Dotknęłaś czegoś?" zapytałem, podnosząc plecak z ziemi.

"Nie."

"Więc jesteśmy w porządku. Teraz chodźmy, zanim ktoś zadzwoni na policję." Podążyła za mną z cmentarza, ale od tego czasu wszystko się zmieniło.

Evie i ja nigdy naprawdę nie rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się na cmentarzu. Po kilku miesiącach na studiach, znowu się do mnie przekonała i traktowała mnie jak wcześniej. Widziałem ciekawość w jej oczach, ale wiedziałem, że zostawia mi wyjaśnienie.

Nie było nic do wyjaśnienia. Byłem dziwolągiem, abominacją. To była część mnie, którą modliłem się, aby zniknęła.

Nalałem sobie szklankę szkockiej i wróciłem na swoje miejsce przed oknami. Lubiłem pić. Sprawiało, że wyglądałem fajnie, choć nigdy się nie upijałem. Okazuje się, że wilki mają wysoką tolerancję na alkohol.

Wypiłem drinka, trzymając szklankę w ręce. Naprawdę tęskniłem za tym... byciem sam, mając wystarczająco dużo czasu dla siebie.

"Draven, musisz mnie posłuchać," powiedział mój wilk, Nocny Cień, podczas gdy nadal patrzyłem na zewnątrz. "Musisz znaleźć partnerkę. Z każdym rokiem słabniemy. Nie możesz ignorować ścieżki wybranej dla ciebie przez Boginię Księżyca. Zaznacz swoją obecność na człowieku, którego nazywasz Evie, a staniemy się silni, wystarczająco silni, aby odzyskać to, co nasze."

"Nie chcę tego!" warknąłem na niego. Zamierzałem się dalej kłócić, ale delikatne pukanie do drzwi, któremu towarzyszył mocny zapach kwitnących kwiatów pod wiosennym deszczem, zatrzymało mnie. Głęboko wciągnąłem powietrze, zachwycony zapachem. Westchnąłem, piękne niebo połączone z najbardziej urzekającym zapachem. Moje myśli na chwilę się zamgliły, podczas gdy mój wilk radośnie skakał, oczywiście bardzo szczęśliwy, widząc Evie. Zawsze był szczęśliwy, widząc Evie, co sprawiało, że odpychałem ją jeszcze bardziej. Ale nawet jeśli ją odpychałem, była część mnie, która nie mogła znieść bycia z dala od niej.

Nie mogłem zaprzeczyć, że Evie była dla mnie nieodzowna. Nie, nigdy nie mógłbym jej odrzucić, ale nie chciałem jej znaleźć w ramionach kogoś innego.

Wiem, że byłem samolubny, ale jak mówiłem Mamie Agnieszce, winę ponosi moje wilcze ja. Miejsce Evie było obok mnie. Miałem tylko nadzieję, że będzie zadowolona z naszego platonicznego związku.

"Draven, Zuri dzwoniła jakiś czas temu i powiedziała, że ma klienta, z którym musi zjeść kolację," powiedziała Evie, siadając na krześle przed moim biurkiem. Wyciągnęła swoje długie, smukłe nogi i podniosła ręce nad głowę. Była tak komfortowa ze mną, że nie przejmowała się, czy wygląda nieatrakcyjnie. Nagle zdjęła gumkę z nadgarstka i związała włosy w niechlujny kok, pokazując swoją długą szyję. Pokręciłem głową, odganiając nagłe zmysłowe myśli o niej.

"Co powiesz na to, żebyśmy razem coś przekąsili i poszli na zakupy prezentowe?" zapytała Evie, rozpinając swoją białą jedwabną bluzkę i zdejmując marynarkę. "Szczerze mówiąc, zamówiłam kilka rzeczy online dla Mamy Agnieszki wcześniej, ale nie jestem pewna, czy dotrą na czas na jej jutrzejsze urodziny." Zaczęła podwijać rękawy, szybko zmieniając swój strój z biznesowego na wieczorowy. Następnie przeszukała swoją torebkę w poszukiwaniu błyszczyka i nałożyła trochę koloru na usta i policzki. Idealnie.

To było niesamowite, jak mogła to zrobić, nawet nie patrząc w lustro.

"Jasne, zjedzmy kolację i idźmy na zakupy prezentowe do The Grove, ponieważ sklepy na Rodeo Drive już zamykają," powiedziałem, stawiając szklankę na stole. "Słyszałem, że zamknęłaś konto Kimura. Gratulacje!"

"Dane muszą być chronione, a my jesteśmy najlepsi, jeśli chodzi o bezpieczeństwo danych," powiedziała. "Jak dotąd Blake Digital Security jest nie do przełamania."

"I będzie tak dalej, dopóki będę trzymał hakerów w niepewności," odpowiedziałem, mrugając do niej. "Jako osobiste podziękowanie, zabiorę cię dziś na kolację. Oczywiście, dostaniesz też premię za wszystkie konta, które zamknęłaś w tym miesiącu. Jesteś cennym nabytkiem dla tej firmy i będę na zawsze wdzięczny za wszystkie pieniądze, które przynosisz do tej firmy."

Myślałem, że powie coś radosnego i dowcipnego, ale spuściła wzrok i zaczęła bawić się palcami. Robiła tak tylko wtedy, gdy coś przede mną ukrywała.

Wziąłem głęboki oddech, myśląc, że może chodzi o chłopaka, ale uderzył mnie jej silny aromat. Skrzywiłem się. To musiał być ten czas miesiąca.

Chciałem zapytać, co ją trapi, ale nagle przestała się wiercić i opuściła ręce na boki, uśmiechając się do mnie promiennie. Teraz to była Evie, którą znałem. "Brzmisz jak mój szef. Czy powinnam teraz mówić do ciebie Panie Blake? A tak przy okazji, Panie Blake, kiedy zostanę COO? Wiem, że jestem wiceprezesem, ale myślę, że powinnam awansować i zarabiać więcej."

"Nie zarabiasz wystarczająco jako VP?" zapytałem, zaskoczony, że chce więcej pieniędzy. Evie rzadko żartowała o pieniądzach. Poza hipoteką, wysyłała pieniądze rodzicom.

"Nie. Jeżdżę Chevy, na litość boską," jęknęła. Przewróciłem oczami. Chciała nowy samochód.

"Gdybyś tylko mnie posłuchała i przyjęła apartament poniżej mojego, jeździłabyś luksusowym samochodem. Nieruchomości w Los Angeles są drogie, a ten dom, który masz w tej ładnej dzielnicy w Calabasas kosztował ponad milion," argumentowałem.

"Dobrze. Sprzedam dom i się przeprowadzę," powiedziała szybko. Moje serce i mój wilk zatrzymały się w oczekiwaniu.

"Naprawdę?"

"Nie," odpowiedziała, pokazując mi język. "Chodźmy. Jestem głodna."

Podążyłem za nią z mojego biura w stronę wind. Wziąłem głęboki oddech przed wejściem, aby zmniejszyć efekt jej zapachu w zamkniętych przestrzeniach.

Zjedliśmy kolację w eleganckiej restauracji stekowej, zanim weszliśmy do The Grove. Płaciliśmy za nasze zakupy, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Nie rozpoznałem numeru, ale odebrałem, myśląc, że to musi być ważne.

"Hallo?"

"Pan Draven Blake?" Głos mężczyzny nie brzmiał znajomo.

"Tak, to Draven Blake. Jak mogę pomóc?"

"Panie Blake, tu detektyw Malcolm Smith. Mówi się tutaj, że jest pan zapisany jako najbliższy krewny Agnieszki Schultz."

"Tak, to moja ciotka," odpowiedziałem, stając się niespokojny. "O co chodzi, detektywie Smith?"

"Przykro mi to informować, panie Blake, ale w mieszkaniu 221 w Santa Monica Suites wybuchł pożar. Obawiam się, że pani Agnieszka Schultz nie przeżyła."

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział