1

Punkt widzenia Diany

Obserwowałam Alfę Damona powoli, gdy zajął miejsce na czele stołu, popijając cicho swój napój.

„Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?” zapytałam go spokojnie. Podniósł brew, a potem sięgnął po widelec.

„Byłem na zachodzie.” Kłamstwa! Chciałam wykrzyczeć mu w twarz, że wiedziałam, iż spędził dzień w objęciach innej kobiety na tym samym łóżku, na którym obiecał mi wieczność.

„Dlaczego pytasz?” Miałam tyle słów do powiedzenia, ale zamiast tego uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.

„Bez powodu, Alfa. Po prostu chciałam wiedzieć. Myślę, że nie ma w tym nic złego.” Wzięłam kolejny łyk swojego napoju.

Patrzył na mnie i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale dzwoniący telefon przyciągnął jego uwagę. Zerknął na telefon i nie patrząc na mnie, odsunął krzesło do tyłu i wstał z dzwoniącym telefonem w rękach.

„Muszę to odebrać,” powiedział, już idąc w kierunku korytarza.

Kipiałam ze złości, ale postanowiłam nie ruszać się ani tego nie pokazywać. Kłamał mi prosto w twarz i prawdopodobnie zaraz będzie rozmawiał ze swoją kochanką przez telefon. Zamknęłam oczy i wyostrzyłam słuch.

Sekundę później jego głos zabrzmiał wyraźnie.

„Celeste,” powiedział, jego ton był miękki w sposób, który sprawił, że moje serce się ścisnęło. Nigdy nie wypowiadał mojego imienia z taką emocją.

Celeste.

Samo imię sprawiło, że mocniej ścisnęłam widelec.

„Mam dla ciebie niespodziankę na dzisiejszy wieczór,” kontynuował Alfa Damon, jego głos ociekał ciepłem i ekscytacją. „Coś specjalnego. Będziesz zachwycona.”

Przełknęłam gulę, która zaczęła tworzyć się w moim gardle.

Niespodzianka? Dla Celeste?

Moje palce lekko drżały, gdy odkładałam widelec. Powoli wypuściłam powietrze i starałam się zachować neutralny wyraz twarzy, mimo że moje serce waliło w piersi.

„Tak, do zobaczenia wkrótce,” zakończył Alfa Damon, zanim się rozłączył.

Kilka sekund później wrócił do jadalni, jakby nic się nie stało.

Spojrzałam w górę, napotykając jego spojrzenie. Nie było w nim śladu winy, żadnej wahania w jego ruchach. Jakby właśnie nie umawiał się z inną kobietą.

Wymusiłam uśmiech, tłumiąc emocje głęboko, gdzie nie mogły się wydostać.

Alfa Damon usiadł i kontynuował jedzenie, zupełnie nieświadomy, że słyszałam każde słowo.

Podniosłam swój kieliszek, biorąc powolny łyk wody.

Jednak mój umysł już pracował na pełnych obrotach.

Dziś wieczorem dowiem się dokładnie, co to za niespodzianka, którą przygotował dla swojej kochanki, Celeste.

Alfa Damon wstał z miejsca, poprawiając marynarkę. „Muszę gdzieś być,” powiedział, jego głos był szorstki. Nie rozwodził się, jak to zwykle robił. Pewnie idzie zorganizować niespodziankę dla niej. Ta myśl dręczyła mnie.

Przechyliłam głowę, obserwując go. „Wrócisz wcześnie?” zapytałam tonem lekkim, niemal żartobliwym. „Chcę przygotować coś specjalnego dla ciebie na dzisiejszy wieczór.”

Jego szczęka napięła się na sekundę, zanim wymusił mały uśmiech. „Będę zajęty dzisiaj wieczorem.” właśnie potwierdził moje myśli. Miał być z NIĄ.

Moje serce ścisnęło się na jego słowa, ale nie dałam tego po sobie poznać. Zamiast tego uśmiechnęłam się. „Oczywiście,” powiedziałam miękko, zachowując neutralny wyraz twarzy, gdy patrzyłam, jak odchodzi.

Gdy tylko zniknął, zauważyłam, jak służące zaczęły chodzić wokół mnie na palcach, co było nowością. Unikały kontaktu wzrokowego, krzątały się jak nerwowe myszy. Wiedziały coś. Coś, czego ja nie zrobiłam.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do swojego pokoju. Usiadłam na skraju łóżka, wpatrując się w podłogę, a moje myśli błądziły po wszystkim, co się działo. Sposób, w jaki służące na mnie patrzyły, niepokój w głosie Alfa Damona… coś było nie tak. Coś większego niż jego kochanka się działo.

Pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia.

"Beta Diana," powiedział strażnik po drugiej stronie, "za godzinę będzie zebranie."

Zamknęłam oczy na moment, zanim odpowiedziałam. "Nie czuję się dobrze," skłamałam, głosem równym.

Nie byłam chora. Przynajmniej fizycznie. Ale nie miałam zamiaru już więcej mieszać się w sprawy Alfa Damona.

Strażnik zawahał się, zanim odpowiedział, "Zrozumiano, Beto."

Słuchałam jego oddalających się kroków, zanim położyłam się na łóżku. Skończyłam grać głupka.

---

Gdy wieczór się zbliżał, siedziałam przed lustrem, szczotkując swoje długie włosy. Telefon wibrował na stole. Sięgnęłam po niego, marszcząc brwi na widok wiadomości od mojego szpiega.

Właśnie przyjechał do Hotelu Srebrny Księżyc. Nie jest sam.

Mocniej ścisnęłam telefon.

Wstałam, moje ruchy były szybkie i precyzyjne. Czas odkryć, co Alpha Damon ukrywa.

Hotel Srebrny Księżyc wznosił się wysoko i luksusowo, jego wejście lśniło pod ulicznymi latarniami. Gdy zaparkowałam samochód, zauważyłam kilka drogich pojazdów ustawionych w rzędzie na parkingu.

Serce mi waliło.

Starszyzna jest tutaj.

Na mojej twarzy pojawił się głęboki grymas. Czy mieli tajne spotkanie beze mnie?

Zacisnęłam pięści.

Szłam w stronę głównego wejścia, ale zanim mogłam wejść, dwóch ochroniarzy - ludzi - zablokowało mi drogę.

"Nie możesz wejść," powiedział jeden z nich, jego głos był stanowczy.

Zmierzyłam go wzrokiem. "Przesuń się."

"Nie ma mowy, pani," powiedział drugi. "Prywatna impreza."

Westchnęłam ostro, niecierpliwość kipiała we mnie. "Muszę wejść teraz."

"Powiedziałem nie."

Na moich ustach pojawił się powolny, niebezpieczny uśmiech.

W następnej chwili uderzyłam, zanim zdążyli to zauważyć.

Jeden cios w gardło. Ostry skręt nadgarstka. W kilka sekund obaj mężczyźni leżeli na ziemi, nieprzytomni. Powolni ludzie.

Otrzepałam ręce. "Idioci."

Z głębokim oddechem weszłam do środka.

Bogate dekoracje i miękkie światło żyrandoli wypełniały wielką salę. Dźwięk chłodnej muzyki dochodził z pokoju naprzód. Uroczystość?

Moje tętno przyspieszyło.

Gdy posuwałam się naprzód, trzech mężczyzn znowu zablokowało mi drogę.

Tym razem nie traciłam czasu.

Z szybką, zabójczą precyzją, powaliłam ich - trzy czyste zabójstwa.

Ich ciała upadły na podłogę, a ja nie poświęciłam im ani jednego spojrzenia.

Wtedy to usłyszałam.

Oklaski. Owacje.

Otworzyłam wielkie podwójne drzwi... i zamarłam.

Alpha Damon klęczał.

Oświadczał się.

Zatkało mnie.

Tam, pod miękkim światłem złotych lamp, otoczony uśmiechającymi się starszymi i wysokimi rangą wilkami, Alpha Damon trzymał otwarte pudełko z aksamitu, wsuwając pierścionek na palec Celeste Whitmore.

Celeste.

Zwykła wilkołak. Bez tytułu. Po prostu kobieta z bogatej rodziny.

Moje ciało zdrętwiało.

Westchnęłam, dźwięk głośniejszy, niż zamierzałam.

Pokój zamilkł. Muzyka przestała grać.

Ale Alpha Damon? Nie drgnął. Nawet nie wyglądał na zaskoczonego.

Zamiast tego kontynuował, co zaczął, wsuwając pierścionek na delikatny palec Celeste.

Potem pochylił się i pocałował ją.

Oklaski wznowiły się.

Starszyzna wiwatowała.

Reszta tłumu wiwatowała, ale ja stałam tam, zamarznięta, gdy łzy cicho spływały po moich policzkach.

Następny Rozdział