Rozdział 2

Usłyszałam, jak lustro rozbiło się na milion kawałków, najpierw uderzyło o mój mały zlew, zanim całkowicie spadło na podłogę, a ja poczułam, że wiele kawałków lustra utkwiło mi w skórze. Przez cały ten czas nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, ale teraz nie mogłam powstrzymać się od cichego jęku. Victor wybiegł z mojego pokoju, a ja musiałam się podnieść, żeby zająć się wszystkimi nowymi ranami, które mi zostawił.

Koniec retrospekcji

Spojrzałam na swoje ciało w lustrze i nie będę kłamać, czuję tylko obrzydzenie, kiedy na nie patrzę. To paleta kolorów: czarny, fioletowy, niebieski, czerwony, żółty i zielony. Mam tyle blizn od cięć wykonanych wszystkim, co tylko można sobie wyobrazić! Patrzę na swoje ramię i widzę, że jest zwichnięte, ale nie mogę go nastawić bez czyjejś pomocy. Może powinnam zadzwonić do Kaia po pomoc po szkole, jest dobry w takich sprawach. Zrobiłam mentalną notatkę, żeby zadzwonić do niego, kiedy będę szła do szkoły. Ale na razie muszę wziąć szybki prysznic i zrobić śniadanie dla Margarethe i Victora.

Po wyjściu z łazienki byłam już ubrana, umyłam zęby, moje długie blond włosy były związane w niedbały kok, a na sobie miałam dresy, bluzę z kapturem i sportowy stanik pod spodem. Na siniaki widoczne na twarzy, szyi i rękach nałożyłam wodoodporny korektor. Upewniłam się, że mój plecak szkolny jest spakowany, a także mam w nim wszystkie swoje oszczędności, ponieważ nie ufam Margarethe i Victorowi, że nie będą grzebać w moim pokoju, kiedy mnie tu nie ma. Muszę jeszcze trochę zaoszczędzić, zanim będę mogła bezpiecznie uciec z tego piekła.

Schodzę powoli na dół, ponieważ moje ramię i żebra bolą jak cholera. Kiedy już jestem na dole, najpierw idę do salonu, żeby posprzątać wszystkie śmieci, które zostawili tam zeszłej nocy, i puste butelki po piwie. Muszę trochę posprzątać, jeśli nie chcę skończyć z nowym pobiciem dzisiaj wieczorem. Zaczynam od wszystkich śmieci, zbieram je, a potem idę do kuchni, żeby wrzucić je do kosza na śmieci. Wracam do salonu, żeby zebrać wszystkie puste butelki po piwie, a potem znowu idę do kuchni, żeby wrzucić je do pojemnika na szkło. Kiedy jestem w kuchni, słyszę ruch na górze i wiem, że teraz jestem w tarapatach, musiałam narobić trochę za dużo hałasu, więc obudziłam któregoś z nich.

Idę do lodówki, żeby wyjąć coś do zrobienia śniadania. Patrząc do środka, nie widzę tam zbyt wiele, więc to oznacza, że muszę iść na zakupy po pracy dzisiaj. Ale widzę, że mamy trochę sera i szynki, więc chyba dostaną kanapkę z serem i szynką. Kiedy skończyłam robić kanapki i przykryłam je folią, żeby zachować świeżość i żeby te paskudne muchy się do nich nie dostały, nagle poczułam uderzenie w głowę i usłyszałam, jak coś szklanego się rozbija. Zaczęłam widzieć gwiazdy, ale wzięłam głęboki oddech i powoli odwróciłam się, żeby zobaczyć moją kochaną mamusię stojącą tam z rozbitą butelką piwa w ręku.

"Z powodu całego hałasu, który robisz, głupia dziwko, obudziłaś mnie," wysyczała. Patrzę na podłogę, bo nie lubią, gdy nawiązuje kontakt wzrokowy. "Bardzo przepraszam, pani, będę teraz bardziej ostrożna i cicha," wyszeptałam na tyle głośno, żeby mogła mnie usłyszeć. "Lepiej żebyś była, niewdzięczna suko, bo inaczej sprawię, że Victor cię tak przeleci, że przez kilka dni nie będziesz mogła chodzić," powiedziała z jej zwykłym szyderczym tonem, zanim zabrała talerz z kanapką i poszła do salonu oglądać telewizję, jedząc. Wzięłam to jako znak do wyjścia, więc chwyciłam torbę szkolną, którą wcześniej zostawiłam przy drzwiach wejściowych i wyszłam.

Szłam powoli w kierunku szkoły, to około piętnastominutowy spacer z domu do szkoły. Kiedy byłam jakieś pięć minut od domu, stwierdziłam, że jestem wystarczająco daleko, więc wyciągnęłam telefon z małej kieszonki w plecaku i zadzwoniłam do Kaia.

Kai - "Cześć, słoneczko"

Zaśmiałam się lekko, słysząc jego zaspany poranny głos.

Ja - "Cześć, Kai"

Powiedziałam z małym uśmiechem na twarzy.

Kai - "Co zrobiłem, żeby obudzić się dzięki najpiękniejszej dziewczynie na świecie?"

Słyszałam jego uśmiech przez telefon.

Ja - "To dlatego, mój drogi, że jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam sobie wymarzyć, i bratem, którego nigdy nie miałam."

Powiedziałam z lekkim śmiechem w głosie.

Kai - "Sposób na zgaszenie faceta, kochanie"

Powiedział z chichotem.

Ja - "Przepraszam, kochanie, ale właściwie zadzwoniłam, bo potrzebuję twojej pomocy z czymś!"

Powiedziałam, zmieniając ton na bardziej poważny pod koniec. Słyszałam, jak Kai siada na łóżku przez telefon.

Kai - "Kochanie, wiesz, że zawsze zrobię wszystko, co mogę dla ciebie. W czym mogę ci pomóc?"

Słyszałam troskę w jego głosie, bo wie, że zazwyczaj nie proszę o pomoc.

Ja - "Widzisz, wczoraj spadłam ze schodów" (co nie jest do końca kłamstwem) "Skończyło się na tym, że moje ramię się zwichnęło i potrzebuję pomocy, żeby je nastawić. Wiesz, że nie mogę iść do szpitala z tym, a jeśli pójdę do pielęgniarki szkolnej, zadzwonią do domu, a moi rodzice nie lubią, gdy kłopoczę innych moimi medycznymi sprawami." Wyjaśniłam mu, bardziej chodzi o to, że Margarethe i Victor nie chcą, żebym ujawniała, że mnie maltretują. To tylko wpędzi mnie w większe kłopoty. Raz już to zrobiłam i skończyło się to dla mnie bardzo źle, ale wiem, że mogę zaufać Kaiowi i naszym przyjaciołom.

Ja - "Więc zastanawiałam się, czy mógłbyś nastawić je po szkole, żebym mogła funkcjonować w pracy dzisiaj?" Zapytałam z nadzieją w głosie.

Kai - "Kochanie, czy mówisz mi, że idziesz do szkoły z zwichniętym ramieniem teraz? I planujesz chodzić tak przez cały dzień, nastawić je po szkole, a potem iść do pracy z niesamowicie bolącym ramieniem?" Słyszałam frustrację w jego głosie, kiedy mnie o to pytał.

Ja - "Tak, do wszystkiego, wiesz, że nie mogę sobie pozwolić na opuszczenie pracy, a wiesz, że moi rodzice są surowi, jeśli chodzi o szkołę!"

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział