ROZDZIAŁ 4
Katy POV
Brązowa koperta, zaadresowana formalnie do Elizabeth Kinnock. Poplamiony papier ma odcisk błotnistego buta, tam gdzie na niego nadepnęłam.
Studiuję stemple pocztowe. Jest od rady hrabstwa, czyli od opieki społecznej. Znam tego typu listy z czasów, gdy mieszkaliśmy z Ollym. Chcielibyśmy się spotkać, aby omówić sprawę Twojego syna...
Powinnam była wiedzieć, że opieka społeczna będzie chciała się z nami spotkać. Sprawdzić, czy osiedliliśmy się w nowym życiu. Ale nie potrzebujemy teraz tych wszystkich urzędowych spraw. Olly już nie ma.
Moje palce chcą zgnieść brązowy papier w ciasną kulkę, a potem wrzucić list głęboko do kosza na papier, pod rękawy gotowych dań ekologicznych i spam. Schować złe wspomnienia starego życia, które już minęło.
Zamiast tego odkładam list przy chlebaku, postanawiając otworzyć go po filiżance herbaty. Są jeszcze inne listy do przeczytania.
Siadam na podłokietniku sofy Chesterfield i wsuwam palce pod zagięcia papieru, rozdzierając i wyciągając odpowiedzi na moje liczne podania o pracę. Wszystkie to odmowy – domyślałam się tego, biorąc pod uwagę czas, w którym przyszły listy. Jeśli dostajesz pracę, wysyłają informację od razu.
Rozglądam się po rosnącym chaosie, jakim jest nasz nowy dom. Wszędzie są zabawki, książki dla dzieci, koc i poduszka, na której John drzemał na sofie. Naprawdę, trudno jest nad tym wszystkim zapanować, nie mówiąc już o znalezieniu pracy.
Dom był piękny, kiedy się wprowadziliśmy latem – polakierowane deski podłogowe, przytulny salon z prawdziwym kominkiem, ogromna, jasna kuchnia i rozległy ogród pełen drzew owocowych.
Ale zbyt szybko zrobiło się bałaganiarsko, jak w moim życiu.
Znowu mam to uczucie.
Uczucie "nie dam rady sama".
Duszę je w sobie.
Jestem silna. Zdolna. John i ja możemy mieć życie bez Olly'ego. Co ważniejsze, musimy mieć życie bez niego.
Nie ma powrotu.
Wspomnienie rozsuwa się – ja, płacząca i trzęsąca się, skulona w wannie, gdy knykcie Olly'ego biją w drzwi. Ostro i brutalnie.
Łzy napływają. Tutaj będzie inaczej.
Idę do łazienki z eleganckim zlewem kamerdynera i wolnostojącą wiktoriańską wanną na małych, żelaznych nogach. Z porcelanowego uchwytu na szczoteczki do zębów biorę nożyczki fryzjerskie – te, których używam do przycinania delikatnych, blond włosów Johna.
Biorę długi kosmyk moich myszowatych, starych włosów i tną. Potem biorę kolejny, i kolejny. Obracając głowę na bok, odcinam pasma z korony, tnąc losowo.
Zanim się obejrzę, połowa moich włosów leży w umywalce.
Teraz mam coś, co przypomina fryzurę na pixie – krótkie włosy, przycięte blisko głowy. Robię trochę kształtowania wokół uszu i jestem zaskoczona i zadowolona z efektu.
Może powinnam zostać fryzjerką zamiast pielęgniarką, myślę.
Tak ciężko walczyłam, aby ukończyć szkolenie pielęgniarskie, ale nigdy tego nie zrobiłam. Olly był zazdrosny od samego początku. Nienawidził, gdy miałam jakąkolwiek tożsamość.
Obracając głowę ponownie w lustrze, widzę, jak się uśmiecham. Naprawdę podoba mi się to, co widzę. Moje włosy są teraz dużo ciekawsze niż wcześniej, te myszowate, bezbarwne brązowe włosy.
Jestem kimś, kto się wyróżnia.
Kto załatwia sprawy.
Koniec życia w cieniu.
To nie będzie jak z Ollym, kiedy byłam cichutką Katy, kurczącą się na jego gniew.
Będzie inaczej.
Kiedy zaczynam sprzątać dom, mój telefon dzwoni swoim standardowym dźwiękiem. Powinnam to też zmienić. Znaleźć dzwonek, który odzwierciedla, kim jestem. Czas odnaleźć siebie. Być kimś. Nie niewidzialną, częścią kogoś innego.
Na ekranie telefonu świeci się imię mojej matki.
Ruth Riley.
Tak formalny sposób przechowywania numeru matki. Jestem pewna, że większość ludzi używa "Mama" albo "Mamusia" czy coś takiego.
Chwytam telefon. „Cześć, Mamo.”
Jest pauza i chwiejny wdech. „Czy zabrałaś Johna do szkoły na czas?”
„Oczywiście.”
„Bo to ważne, Elizabeth. W jego pierwszy dzień. Żeby zrobić dobre wrażenie.”
„Nie obchodzi mnie, co myślą inni,” mówię. „Obchodzi mnie John.”
„Powinnaś się przejmować, Elizabeth. Przeprowadziłaś się do ładnej okolicy. Rodziny w okolicy będą cię obserwować. To nie to samo, co ta ciasna kawalerka, którą miałaś w Londynie.”
„To było mieszkanie na ostatnim piętrze i nie mniejsze niż dom, w którym dorastaliśmy,” zauważam. „Mieszkaliśmy w dwupokojowym szeregowcu z tatą. Pamiętasz?”
„Och, co za bzdury, Elżbieto. Mieliśmy oranżerię.”
W rzeczywistości była to przybudówka z falistego plastiku. Ale moja matka nigdy nie pozwala, by prawda przeszkadzała jej w dobrej opowieści.
„Planuję odwiedzić cię ponownie w ten weekend,” mówi mama. „Żeby pomóc.”
Chcę się roześmiać. Mama robi dokładnie odwrotnie niż pomaga. Żąda, żeby ugotować posiłek, a potem krytykuje moje umiejętności organizacyjne.
„Nie musisz,” mówię.
„Chcę.”
„Dlaczego nagle tak się nami interesujesz, mamo? Nigdy nas nie odwiedzałaś, kiedy mieszkaliśmy z Ollym.”
„Nie bądź śmieszna, Elżbieto,” syczy mama. „Jesteś teraz samotną matką. Potrzebujesz mojej pomocy.” Pauza. „Czytałam w Sunday Times, że szkoła Steelfield jest jedną z pięćdziesięciu najlepszych szkół państwowych.”
„Naprawdę?”
„Tak. Upewnij się, że wyglądasz elegancko, odbierając i przyprowadzając dzieci. Osobiście odwiedziłam dziś rano dyrektora szkoły. Żeby zrobić na nim wrażenie, jaką jesteśmy dobrą rodziną.”
Śmieję się. „Nie pomyślałaś, żeby najpierw mnie zapytać?”
Moja matka ignoruje ten komentarz. „Dyrektor był czarujący. Bardzo reprezentacyjny. Powiedział mi, że John ma szczęście, że dostał miejsce w tej szkole. Upewnij się, że robisz dobre wrażenie.”
„Opieka społeczna załatwiła nam to miejsce. Czułabym się szczęśliwsza, gdybyśmy nie mieli pracownika socjalnego.”
„Elżbieto.” Głos mamy jest spięty. Nienawidzi, gdy wspominam o pracownikach socjalnych. „Nie bądź niewdzięczna.”
„Naprawdę nie powinnaś była odwiedzać szkoły, mamo,” mówię. „Nauczyciele i tak mają wystarczająco dużo pracy.”
„Bzdura,” mówi mama. „Musisz zrobić dobre wrażenie, a do tego potrzebujesz mojej pomocy. Nigdy nie umiałaś tego zrobić sama.”
„Doceniam, że próbujesz pomóc. Naprawdę. Ale mogłabyś pytać w przyszłości? Zanim zrobisz coś takiego jak odwiedzanie szkoły Johna? To trochę... nie wiem, nachalne.”
Czuję irytację mamy w ciszy, która następuje. I znów staję się tą potrzebującą małą dziewczynką, która zrobi wszystko, żeby odzyskać jej przychylność.
„Przepraszam,” mówię. „Zapomnij, że to powiedziałam. To wspaniale, że odwiedziłaś dyrektora Johna. Słuchaj, przyjeżdżaj, kiedy tylko chcesz.”
Kiedy kończę rozmowę, myślę o Ollym.
Czasem za nim tęsknisz. Przyznaj to.
Głos pojawia się znikąd i próbuję go stłumić.
Oczywiście były dobre chwile. Ale jeśli chcę pamiętać dobre chwile, muszę pamiętać też te złe.
Czy pamiętasz, jak na ciebie krzyczał? Jak nazywał cię każdym możliwym imieniem? I gorzej, o wiele gorzej... Mówił rzeczy zbyt wstydliwe, żeby o nich myśleć.
Jak mogłam zakochać się w kimś, kto chciał mnie zniszczyć?
Katy
„Dlaczego ta opaska na oczy?” pytam, gdy Olly prowadzi mnie przez skrzypiący śnieg.
„Bo lubisz niespodzianki.”
Czy ja to powiedziałam?
To wszystko było takie szalone. Czuję się niepewnie, pewna, że nasz romans się skończy, gdy Olly odkryje, że jest dla mnie zbyt dobry.
„Tędy,” mówi Olly, i słyszę, jak drzwi do chaty skrzypią. „Witaj w domu.”
„W domu?”
„Moja chata.” Olly rozwiązuje mi opaskę. „Tu będziesz spała przez resztę sezonu narciarskiego.”
Śmieję się. „Masz szczęście.”
Gdy moje oczy przyzwyczajają się do światła, widzę przytulny kącik z sofą, Chardonnay, miskę Pringles i migoczące świeczki na masywnym, drewnianym stole.
„Nazywam ten wieczór 'Ulubione rzeczy Katy',” mówi Olly, podłączając telefon do głośnika. „Twoje ulubione jedzenie. Ulubiona muzyka. Wszystko, co lubisz. Mam okonia morskiego.” Idzie do lodówki i kładzie na blacie kuchennym pakunek ryby zawinięty w woskowany papier. „Nowe ziemniaki w piekarniku. Dużo ketchupu w lodówce, bo oboje jesteśmy barbarzyńcami.” Mruga okiem. „Pringles ze śmietaną na początek. I Joni Mitchell na stereo. O – i tort szwarcwaldzki na deser. Ten, który lubisz z kawiarni.”
Rozpieszcza mnie jak księżniczkę. Nie wiem, jak długo to potrwa... Czasami czuję, że całkowicie zapomniałam części swojego życia, a nawet jeśli próbuję sobie przypomnieć, to niemożliwe. Są chwile, kiedy nie wiem, co robię...















































































