Rozdział 217 - Klatka nigdy nie była ich własnością

Kael

Noc wydawała się zimniejsza po poświęceniu Kai.

Dym był gęstszy niż wcześniej, bo paląca się trucizna sprawiała, że powietrze cuchnęło jak martwe ciała.

Światło księżyca było przyćmione, stado nie wydawało się domem, bo to pole bitwy.

Moje pazury były pokryte zaschniętą krwią i trucizną, al...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie