Rozdział 118

Punkt widzenia Liny

Nie żyją. Oboje nie żyją.

Te słowa odbijały się echem w moim umyśle jak zepsuta płyta, każde powtórzenie wyrywało głębsze rowki dezorientacji w mojej świadomości. Martwi. Ludzie, którzy mnie dręczyli przez osiem lat, którzy ukradli moje dzieciństwo i przekręcili mój świat w coś n...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie