Rozdział 197

Następnego ranka budzę się w ramionach Frankiego, z plecami przyciśniętymi do jego klatki piersiowej, i przygryzam wargę, żeby powstrzymać mały okrzyk radości. Bo absolutnie wszystko w tym momencie wydaje się idealnie właściwe – ciepłe, bezpieczne, prawidłowe i dobre.

I wiem – wiem, że przekroczenie...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie