Rozdział 4

Poczułam, jak Mario mocniej ściska moją dłoń.

"Jednakże," jego ojciec kontynuował. "Chcę ci zaufać w tej sprawie."

Spojrzałam na niego przez chwilę.

Mario skinął głową.

"Ufaję twojemu osądowi. Wydajesz się pewny co do niej." powiedział jego ojciec.

Serce mi biło szybciej, słuchając, jak mówi o mnie.

To było... dobre uczucie. Co się ze mną dzieje? Zaraz mnie wyrzucą!

"Oczywiście, tato. Jestem pewny co do niej. Możesz jej zaufać. Jest całkowicie nieuszkodzona," powiedział Mario, brzmiąc podekscytowany.

"Nie ufam jej," powiedział jego ojciec, co sprawiło, że moje serce zareagowało, gdy znów na niego spojrzałam.

Patrzy na mnie.

To wyglądało jak martwe, zimne spojrzenie.

Opusciłam wzrok.

"Ufaję tobie, Mario. Nie spraw, żebym tego żałował." powiedział, brzmiąc bardziej jak groźba niż ostrzeżenie.

"Obiecuję, że nie będziesz," powiedział Mario.

Patrzyłam na swoje brudne stopy, czując się niezręcznie.

"Jak masz na imię?" zapytał ojciec Mario.

"Och, jej imię to..." Mario wtrącił się, ale...

"Jest niemowa?" jego ojciec odrzekł.

Przełknęłam ślinę, patrząc na niego. Jego oczy są na mnie, osłabiając moje nogi coraz bardziej.

"M... moje imię to Evelyn. Evelyn Millers." wybełkotałam, opuszczając wzrok.

"Albo Evie," powiedział Mario, patrząc na mnie z uśmiechem.

Wymusiłam mały uśmiech w jego stronę.

"Cóż, to jest mój tata, Don Adrian Morelli. Właściciel tego domu." powiedział Mario, wskazując na swojego ojca. Spojrzałam na niego i znów napotkałam jego wzrok.

Don Adrian.

Prawdziwy Don?

Jego imię odpowiada jego rozkazującej i zastraszającej obecności.

"Miło mi cię poznać....p...panie." wybełkotałam niekontrolowanie, zła na siebie, opuszczając wzrok.

"Ona wciąż jest w szoku po tragedii. Proszę, wybacz jej." powiedział Mario, przytulając mnie mocniej.

Usłyszałam drwiący śmiech od jego matki.

"Zabierz ją do jednego z pokoi gościnnych," rozkazał jego ojciec.

Kolejny drwiący śmiech od matki Mario przykuł moją uwagę.

"Naprawdę?" prawie wyszeptała.

"Dziękuję bardzo, tato," powiedział Mario.

"Od teraz jest twoją odpowiedzialnością." powiedział jego ojciec, ignorując matkę Mario.

"Oczywiście," powiedział Mario, biorąc mnie za rękę i prowadząc w stronę schodów.

Przeszliśmy obok jego rodziców, co wywołało we mnie wewnętrzne napięcie, gdy kierowaliśmy się ku schodom.

"Pomogę," powiedziała młoda dziewczyna siedząca na kanapie, którą Mario nazwał swoją kuzynką, wstając i idąc za nami.

Wchodziliśmy po schodach, a ja nie mogłam kontrolować oczu, które skierowały się na ojca Mario. Rozmawia z żoną.

Właściwie to ona mówi.

On wydaje się być człowiekiem małomównym, a ona musi się kłócić o mnie. Oczywiście nie lubi mnie ani nie chce mnie tutaj.

Ma pełne prawo tak się czuć.

Gdy kontynuowaliśmy wspinaczkę po szerokich schodach, znów spojrzałam i moje oczy zatrzymały się na plecach ojca Mario. Są bardzo muskularne, a na karku biegną tatuaże. Zastanawiam się, ile tatuaży ma.

Zniknął z pola widzenia, gdy dotarłam na szczyt schodów i początek długiego i szerokiego korytarza z wysokimi sufitami, na którym wiszą mini żyrandole, oświetlające cały korytarz. Na podłodze leży długi, duży dywan ozdobiony wzorami.

Ściany lub okna po prawej stronie korytarza są zasłonięte wysokimi czarnymi zasłonami, a po lewej stronie korytarza znajdują się drzwi i portrety na ścianach.

"Hej," powiedziała do mnie kuzynka Mario, idąc obok mnie.

"Jestem Mimi, jak cię przedstawił." Przypomniała mi swoje imię.

"Evelyn," odpowiedziałam.

"Tak, słyszałam. Przykro mi z powodu twoich rodziców. To straszne, co się stało," powiedziała.

Skinęłam lekko głową. "Dziękuję," powiedziałam, gdy przechodziliśmy obok kilku drzwi, a Mario nie puszczał mojej ręki.

"Jesteś naprawdę ładna," skomplementowała Mimi.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

Mario westchnął. "Ładna? Nie, Mimi. Ona jest piękna."

Mimi zaśmiała się trochę, a ja znów uśmiechnęłam się nieśmiało, czując się niezręcznie.

"Ty też jesteś ładna," postanowiłam również skomplementować.

"Dziękuję," powiedziała, gdy Mario prowadził nas do kolejnego korytarza po lewej stronie, który był tak samo szeroki i długi jak pierwszy, ale ten miał drzwi po obu stronach.

Jak wielka jest ta rezydencja?

"Nie martw się, spodoba ci się tutaj." Mimi zauważyła moje zaniepokojenie.

Skinęłam głową, obdarzając ją słabym uśmiechem.

W końcu dotarliśmy do drzwi, które Mario otworzył bez wysiłku. Wszedł pierwszy, a ja podążyłam za nim.

Mimi poszła za mną.

Moje oczy przemierzały przestronny pokój. Ma dwa białe kanapy i szklany stół blisko łóżka w rozmiarze queen z dwoma stolikami nocnymi po obu stronach łóżka, mini żyrandole na wysokim suficie podobne do tych w korytarzu, białe i złote zasłony oraz lustro na toaletce, które jest nieco blisko zamkniętych podwójnych drzwi wyglądających jak szafa.

To miejsce jest prawie jak mój pokój. W rzeczywistości jest większe niż mój pokój.

A to tylko pokój gościnny. Jak wygląda pokój właściciela? Musi być większy niż ten, jestem pewna.

W końcu dzielą go dwie osoby. On i jego żona.

Dobrze, wystarczy. Nie myśl o właścicielu i jego żonie.

"Widzę, że ci się podoba," powiedział Mario, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.

Skinęłam głową. "Tak, podoba mi się. Bardzo dziękuję."

"Nie ma sprawy. To najmniej, co mogłem zrobić," powiedział, trzymając moją rękę i pocierając moje knykcie.

Uśmiechnęłam się nerwowo, patrząc w jego niebieskie oczy.

Zastanawiam się, czy odziedziczył je po ojcu.

Odwróciłam wzrok od jego oczu, zabijając moje niezręczne myśli, gdy ponownie rozejrzałam się po pokoju.

"Um... Pójdę i przyniosę ci coś do przebrania." Mimi powiedziała, zwracając moją uwagę.

"Dobry pomysł, Mimi. Bardzo dziękuję." Mario powiedział, puszczając moją rękę, gdy ona odeszła.

Pocierałam ramiona, patrząc na łóżko, przypominając sobie moje w domu z panem Misiem na nim. Wszystko się spaliło.

Razem z moimi rodzicami.

Moje serce się ścisnęło, gdy łzy napłynęły mi do oczu.

"Hej," Mario zawołał, delikatnie odwracając mnie do siebie.

Opusciłam wzrok, gdy łza spłynęła po moim policzku. Jego palce dotknęły mojego podbródka, podnosząc moją zapłakaną twarz, aby spotkać jego zaniepokojone oczy.

"Proszę, nie bądź taka." Powiedział, jego ręka przesunęła się do moich włosów, głaszcząc je.

Opusciłam wzrok.

"Chcę, żebyś wiedziała, że znajdę tych drani, którzy zabili twoich rodziców."

Spojrzałam na niego.

Skinął głową. "Jutro pójdziemy tam i sprawdzimy, czy jest coś, co mogłoby ich śledzić. Wkrótce wszyscy zapłacą. Daję ci moje słowo." Powiedział, obejmując mój policzek ręką.

Chwyciłam jego rękę na moim policzku, czując wdzięczność.

"Chodź tutaj," powiedział, przyciągając mnie bliżej i obejmując mnie.

Wciąż w uścisku, pociągnęłam nosem, gdy coś przykuło mój wzrok przy drzwiach. Spojrzałam w tym kierunku i napotkałam wzrok jego ojca stojącego przy drzwiach.

Moje serce przyspieszyło.

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział