Rozdział 2 Poczuj odpowiedzialność tylko wobec niej

Emma's POV

Weszłam do siedziby Reynolds Jewelry punktualnie o 8:30 rano.

"Dzień dobry, Emma!" przywitała mnie Jessica.

Skinęłam głową, spoglądając w stronę biura Gavina na końcu korytarza. Przez mleczne szkło widziałam, że jest w trakcie intensywnego spotkania.

"Z kim on tam jest?" zapytałam, starając się zabrzmieć swobodnie.

"Członkowie zarządu," wyszeptała Jessica. "Są tam od siódmej. Coś o priorytetach inwestycyjnych dla nowej kolekcji."

Wróciłam do swojego komputera, ale nie mogłam się skupić. Wyciągnęłam znowu zdjęcie ze szpitala i wpatrywałam się w nieznany numer, który je wysłał. Kto mógłby obserwować Gavina? Kto przejmowałby się na tyle, żeby mnie ostrzec? Próbowałam znaleźć numer w wyszukiwarce, ale nic nie znalazłam. Sprawdziłam nawet ostatnie połączenia i kontakty, zastanawiając się, czy ktoś, kogo znam, użył innego telefonu. Nic nie pasowało.

Ktokolwiek wysłał to zdjęcie, wiedział dokładnie, co robi. Chciał, żebym zobaczyła Gavina z Sophią, żeby wiedzieć, że mnie okłamał. Ale dlaczego? Czy to ktoś, kto się o mnie troszczy, czy ktoś, kto chce wywołać problemy?

W południe biuro Gavina w końcu opustoszało. Zabrałam kilka dokumentów, które wymagały jego podpisu, i przeszłam długim korytarzem do jego narożnego biura, ćwicząc, co powiedzieć, jak zachować spokój.

Zapukałam dwa razy, zanim weszłam.

"Emma." Gavin ledwo podniósł wzrok znad swojego komputera, jego wyraz twarzy był neutralny.

"Te dokumenty potrzebują twojego podpisu," powiedziałam, kładąc teczkę na jego nieskazitelnym biurku.

Obserwowałam, jak metodicznie podpisuje każdą stronę, po czym zapytałam mimochodem: "Jak poszła wczorajsza awaryjna sytuacja w firmie?"

Jego ręka zatrzymała się niemal niedostrzegalnie. "Dobrze. Rozwiązaliśmy kilka drobnych problemów."

"Tak pilnie, że musiałeś zająć się tym osobiście? Musiało być ważne," kontynuowałam, uważnie go obserwując.

Gavin lekko się poruszył, jego palce bębniły o biurko. "Po prostu kilku inwestorów miało obawy dotyczące pewnych warunków. Nic wielkiego."

"Wybrałeś suknię ślubną?" zapytał, wyraźnie próbując zmienić temat.

"Tak," odpowiedziałam spokojnie. "Chociaż miałam nadzieję, że będziesz tam, żeby ją zobaczyć."

Uśmiechnął się pobieżnie. "Ufam twojemu gustowi. Będziesz wyglądać pięknie w czymkolwiek."

Wzięłam głęboki oddech i położyłam telefon na jego biurku, pokazując zdjęcie ze szpitala. "To jest wczoraj o 13:15, Boston General Hospital."

Twarz Gavina zmieniła się - szok, a potem gniew przemykały przez jego rysy. "Skąd masz to zdjęcie?"

"Anonimowy SMS," odpowiedziałam. "Ktoś uznał, że powinnam znać prawdę. Wiesz, kto może cię śledzić, Gavin? Albo powiedziałeś komuś innemu o swoich prawdziwych planach na wczoraj?"

Jego oczy zwęziły się. "Kto to wysłał? To jest naruszenie prywatności!"

"To cię martwi?" zapytałam z niedowierzaniem. "Nie fakt, że mnie okłamałeś, gdzie idziesz? Nie fakt, że porzuciłeś nasze spotkanie dotyczące sukni ślubnej dla Sophii?"

"Nie rozumiesz sytuacji," powiedział, jego ton stawał się twardszy. "Nie wyciągaj pochopnych wniosków."

"To wyjaśnij," wyzwałam go. "Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego powiedziałeś, że masz nagły przypadek w firmie, kiedy w rzeczywistości zabierałeś Sophię do szpitala?"

Gavin wstał, przyjmując obronną postawę. "Sophia jest wdową po Lucasie. Nosi jego dziecko i nie ma nikogo, kto by jej pomógł."

"Więc to jest twój powód, żeby okłamywać swoją narzeczoną?" zapytałam. "Dlaczego nie mogłeś po prostu powiedzieć mi prawdy?"

Jego głos nieco się podniósł. "Wiedziałem, że źle to zrozumiesz, dokładnie tak, jak teraz."

"Co źle rozumiem, Gavin?" utrzymałam spokojny ton. "Pytam tylko, dlaczego mój narzeczony nie mógł być ze mną szczery."

"Sophia nie czuła się wczoraj dobrze," wyjaśnił. "Jej lekarz nalega na regularne badania. Po prostu spełniam obietnicę daną Lucasowi."

"Więc twoja obietnica dla brata jest ważniejsza niż zobowiązanie wobec mnie?" W moim głosie było wyraźnie słychać ból.

Gavin nerwowo krążył po biurze. "To nie chodzi o porównania, Emma. Chodzi o odpowiedzialność."

"A czy uczciwość wobec narzeczonej nie jest również odpowiedzialnością?" odparłam. "Wczoraj mogłeś powiedzieć mi prawdę, zamiast wymyślać nagły przypadek w pracy."

Zaczął wykazywać oznaki zniecierpliwienia. "Gdybym powiedział ci, że jadę po Sophię, zrozumiałabyś? Czy zrobiłabyś z tego wielką sprawę, tak jak teraz?"

Jego słowa głęboko mnie zraniły. "Czy dbanie o uczciwość w naszym związku to 'robienie wielkiej sprawy'?"

"Jesteś zazdrosna o ciężarną wdowę, która straciła męża," oskarżył. "To niesamowicie niedojrzałe, Emma."

Byłam w szoku z powodu jego oskarżenia. "Nie jestem zazdrosna o nią. Boli mnie, że skłamałeś i porzuciłeś nasz ważny moment dla niej."

Gavin zaśmiał się zimno. "To tylko suknia ślubna. Możemy pójść innego dnia."

"Nie chodzi o suknię!" Moja opanowanie w końcu pękło. "Chodzi o twoje podejście! To nie była tylko przymiarka sukni - to był początek naszego wspólnego życia."

"Jesteś zbyt emocjonalna," przerwał. "Takie myślenie jest małostkowe."

"Małostkowe?" Czułam się, jakby mnie spoliczkował. "Bo oczekuję uczciwości od mojego narzeczonego?"

Gdy Gavin odwrócił się z frustracją, zauważyłam na jego biurku teczkę oznaczoną "S. White - Prenatal". Moje serce jeszcze bardziej zatonęło.

"Nie tylko zawiozłeś ją do szpitala," powiedziałam cicho. "Zostałeś na jej wizytę."

Gavin szybko wsunął teczkę pod inne papiery. "Tak, Lucas odszedł. Potrzebowała kogoś przy sobie."

"Czy lekarz uznał cię za ojca dziecka?" zapytałam bezpośrednio, obserwując jego reakcję.

Jego wahanie powiedziało mi wszystko.

"Było jakieś nieporozumienie," przyznał niechętnie. "Ale wyjaśniłem to."

"Twoja troska o nią wykracza poza normalne obowiązki rodzinne, Gavin," powiedziałam, czując tępy ból w piersi.

"Nie rozumiesz, co to znaczy stracić małżonka," argumentował. "Szczególnie będąc w ciąży."

"Straciłam oboje rodziców, Gavin," przypomniałam mu cicho. "Rozumiem stratę lepiej niż większość."

Wyglądał na chwilę zdezorientowanego. "To coś innego..."

"Tak, to jest," zgodziłam się smutno. "Bo nigdy nie okazałeś mi takiej troski, jaką okazujesz jej."

"Jesteś śmieszna," warknął. "Co sugerujesz o mnie i Sophii? To żona mojego brata, na miłość boską! Takie myślenie jest obrzydliwe, Emma."

Wzdrygnęłam się na jego ostre słowa. "Nic nie sugerowałam. Po prostu pytam, dlaczego skłamałeś mi o pomaganiu jej."

"Bo spójrz, jak reagujesz!" Gestykulował gniewnie. "Zamieniasz prosty akt rodzinnej odpowiedzialności w coś brudnego. To poniżej twojej godności."

Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić. "Gavin, ostatnio oddalamy się od siebie. Czy zastanawiałeś się dlaczego?"

"Jesteśmy po prostu zajęci," zbył mnie. "To normalne."

Pokręciłam głową. "Nie, to dlatego, że twoja uwaga jest gdzie indziej. Muszę wiedzieć - co Sophia dla ciebie znaczy?"

"To tylko wdowa po Lucasie," upierał się. "Czuję tylko odpowiedzialność wobec niej, nic więcej. Nie mogę uwierzyć, że myślisz inaczej. To obrzydliwe."

Spojrzałam mu prosto w oczy. "Dlaczego więc skłamałeś, żeby być z nią? Jesteśmy zaręczeni od dwóch lat, ale stajesz się coraz bardziej zimny wobec mnie."

Wyglądał na zaskoczonego. "Mieszasz niepowiązane sprawy."

"Mam nadzieję, że naprawdę zastanowisz się, co dzieje się z naszym związkiem," powiedziałam stanowczo.

"Nic złego się nie dzieje," odpowiedział zirytowany. "Komplikujesz prostą sytuację swoimi pokrętnymi wyobrażeniami."

Spojrzałam na niego smutno. "Może potrzebujemy trochę czasu i przestrzeni, żeby to przemyśleć."

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział