Rozdział 356: To mój człowiek.

(Taylor's POV)

Wiatr szeptał przez drzewa, tym razem łagodnie, jakby nawet natura zatrzymała się, by wziąć oddech. Po raz pierwszy od tygodni, wataha była spokojna. Żadnego warczenia, żadnych oskarżeń, żadnych szeptów rozprzestrzeniających się jak trucizna. Tylko dźwięk klaskania rąk, zarówno dumny...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie