Rozdział 1

Księga pierwsza - Przepowiednia

Śnieg padał z szarych chmur, gdy mała karoca powoli posuwała się samotną drogą. Karocę otaczały konie bojowe — ich jeźdźcy wyglądali na wyczerpanych i zmęczonych walką. Wojownik na przedzie, który wydawał się być ich przywódcą, co jakiś czas spoglądał na niebo z marsową miną. Potem patrzył na karocę, jakby mógł zobaczyć młodą kobietę w jej wnętrzu.

W lesie wyły lodowe wilki, a młoda kobieta dygotała z zimna. A może bała się dzikich bestii. Gdy wycie ucichło, spojrzała przez okno, mocniej owijając się płaszczem. W oddali wysokie szczyty gór kryły się między ciemnymi chmurami. Kobieta otworzyła okno, wysunęła rękę w rękawiczce, złapała płatek śniegu i przyglądała się mu, aż stopniał.

„Płatki śniegu są całkiem ładne,” pomyślała, „ale chciałabym zobaczyć coś innego.” Po prawie trzech tygodniach widzenia śniegu cały czas, miała go już dość. Westchnęła, zamykając okno. Królestwo Nordmaru było jej nowym domem i musiała przyzwyczaić się do śniegu.

Gdy karoca zbliżała się do celu, myślała o wszystkim, co przeczytała o Nordmarze.

Spośród wszystkich królestw na Kontynencie Uzhor, Królestwo Nordmaru było największe, najbardziej dzikie i najzimniejsze. Było domem Wiecznej Zimy, a śnieg pokrywał prawie całe jego terytorium. W rozległych górach Nordmaru było tak zimno, że niewiele zwierząt tam żyło. Szczyty były tak wysokie, że wydawało się, że sięgają nieba. Wielkie lasy zimowych dębów, sosen i drzew iglastych pokrywały liczne płaskowyże gór Nordmaru.

Po całym kraju były rozrzucone klany zamieszkane przez silnych ludzi. Wysocy, dzicy i dumni, Nordmarczycy byli urodzeni, by dominować na niegościnnej ziemi, na której żyli, i często nazywano ich barbarzyńcami.

Wielu twierdziło, że Rhobart Braveheart, król Nordmaru, był jednym z najokrutniejszych ludzi na kontynencie. Opowieści opowiadane przy ogniskach opisywały go jako człowieka o sercu zimnym i okrutnym jak ziemia, którą rządził. Po długiej nieobecności w Królewskim Zamku, walcząc w trzynastoletniej wojnie przeciwko Królestwu Myrthany, Król Rhobart wracał do domu. Ale nie wracał sam. W karocy była Księżniczka Ayla, córka Króla Amula, byłego króla Myrthany. Fire Mage, siedmiu Paladynów i kilku rycerzy tworzyło grupę podróżującą z Królem Rhobartem.

Kiedy Nordmar wygrał wojnę, Książę Galian, nowo koronowany król Królestwa Myrthany, błagał Króla Rhobarta, aby oszczędził życie jego ludzi. Chciał także zawrzeć pokój między dwoma królestwami. W zamian Księżniczka Ayla, siostra Króla Galiana, miała stać się wojenną zdobyczą. Niewolnicą Barbarzyńskiego Króla. Słysząc propozycję Króla Galiana, Król Rhobart wyglądał na obrażonego, jakby Księżniczka Ayla nie była wystarczająco dobra, by stać się jego niewolnicą. Ku uldze Króla Galiana, Król Nordmaru podpisał traktat pokojowy, chwycił Aylę i opuścił Myrthanę.

Od dnia, w którym Ayla zostawiła Myrthanę za sobą, wszystko, co kiedykolwiek widziała przez małe okno karocy, która przybliżała ją coraz bliżej jej nadchodzącego więzienia, to były lasy, góry i drogi pełne śniegu. Większość jezior i rzek była zamarznięta. Ayla nienawidziła zimna bardziej niż czegokolwiek innego.

Myrthana nie była niczym podobnym do zimnego Nordmaru; była pełna życia, zawsze ciepła i była domem Wiecznej Wiosny. Ayla była pewna, że zamarzłaby na śmierć, gdyby nie Fire Mage, Milton. Był na tyle uprzejmy, że kupił jej ciepłą suknię, buty, rękawiczki i płaszcz.

Na kolanach Ayli spał śnieżny kot, Kerra. Zagubiona w myślach, Ayla nieświadomie głaskała ciepłe futro śnieżnego kota. Od czasu do czasu Kerra mruczała cicho. Król Rhobart zabronił rycerzom i Paladynom rozmawiać z Aylą. I tak, śnieżny kot był jedynym stałym towarzyszem Ayli przez ostatnie trzy tygodnie, a ona bardzo polubiła Kerrę.

Kiedy król Rhobart zostawił Kerrę, aby została z Aylą, Milton wyjaśnił, że Kerra nie była zwykłą śnieżną kotką; była magiczną śnieżną kotką i miała dwie formy—jedną zwykłej śnieżnej kotki, a drugą bojową. W swojej bojowej formie Kerra była tak wysoka jak kucyk i tak silna jak cień.

Ayla nigdy wcześniej nie widziała śnieżnej kotki, a tym bardziej magicznej, ale czytała o nich. Podczas gdy jej oczy przeszukiwały las, Ayla głaskała jeden z ogonów Kerry. Powszechnie wiadomo, że magiczne śnieżne kotki mają dwa ogony. W przeszłości były powszechne w Nordmarze, ale dziwna choroba zabiła prawie wszystkie. Bardzo niewiele magicznych śnieżnych kotek nadal żyło na wolności. Z tego, co Ayla czytała, magiczne śnieżne kotki były całkowicie białe z zielonymi oczami. Uszy Kerry i końcówki jej ogonów były czarne, a jej oczy były czerwone. Milton powiedział, że prawdopodobnie Kerra była najmniejsza z miotu. Król Rhobart znalazł ją, prawie zamarzniętą na śmierć, piętnaście lat temu. Od tego czasu śnieżna kotka była jego lojalnym towarzyszem.

Nagłe zatrzymanie prawie spowodowało, że Ayla spadła z siedzenia. Niektórzy mężczyźni zaklęli i krzyknęli coś. Kilka chwil później drzwi karety otworzyły się, a Kerra wyskoczyła z kolan Ayli i wybiegła na zewnątrz. Ayla myślała o zapytaniu króla Rhobarta, czy mogłaby rozprostować nogi na kilka minut, kiedy wszedł. Spojrzał na nią zimnymi oczami i usiadł naprzeciwko niej.

To był pierwszy raz, kiedy król Rhobart wszedł do karety od dnia, kiedy złapał ją za ramię i wyciągnął z Sali Rady do głównej bramy. Wepchnął ją do karety i powiedział, że nie wolno jej jej opuszczać, chyba że on na to pozwoli. Ayla spała, jadła i spędzała większość czasu w tej przeklętej rzeczy. Jedynymi rzeczami, które odciągały ją od umierania z nudów, były Kerra i słuchanie rozmów Paladynów. Król rzadko mówił, a kiedy to robił, brzmiał jak troll.

‘Król Trolli!’ pomyślała Ayla.

Gdyby nigdy więcej nie zobaczyła tej karety, byłaby całkowicie szczęśliwa. Może znajdzie sposób, żeby ją spalić, kiedy dotrą do celu.

Ayla nie sądziła, że kiedykolwiek przyzwyczai się do tego, jak imponujący był król Rhobart. Miał około 2 metry wzrostu, silne ramiona i nogi, brodę i długie czarne włosy splecione w nordmarskim stylu. Za każdym razem, gdy go widziała, jej ręka zaczynała drżeć. Nigdy nie powiedział jej miłego słowa ani nie spojrzał na nią z czymkolwiek innym niż pogardą i nienawiścią w oczach. Nic dziwnego, że się go bała.

Przez kilka chwil Ayla studiowała jego twarz. Król wyglądał na wyczerpanego. Wyglądał też na starszego niż swoje dwadzieścia sześć lat. Może byłby milszy, gdyby nie został zmuszony do walki na wojnie od młodego wieku.

Patrzył na nią, a przez ułamek sekundy cała jego złość zniknęła i wydawał się być miły. Nawet przystojny. Ale potem mrugnęła, a ona znów patrzyła w jego zimne czarne oczy. Wyraz nienawiści i obrzydzenia na jego twarzy sprawiał, że miała wrażenie, że jest jego największym wrogiem. Ayla poczuła, jakby sztylet przebił jej pierś. Zastanawiała się, dlaczego. Nie obchodziło jej, co o niej myśli.

Opuszczała wzrok, nie chcąc widzieć nienawiści w jego oczach.

Pomruk i mamrotane słowa dotarły do uszu Ayli. "Obawiam się, że nie zrozumiałam cię, mój Królu," powiedziała, patrząc na niego.

"Nie jestem twoim Królem! Nie nazywaj mnie tak!" król Rhobart powiedział, prawie krzycząc. Brzmiał tak samo wściekle, jak wyglądał.

Ayla wzdrygnęła się i zacisnęła pięści. Oczywiście, że nie był jej Królem. Był jej nowym Panem.

Król otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył się żaden dźwięk. Sekundy później zamknął je i zacisnął zęby.

"Jak mam cię nazywać?" zapytała Ayla cicho. "Wasza Wysokość."

Król przycisnął pięty dłoni do oczu i wziął głęboki oddech. Chwilę później odpowiedział, "Król Rhobart wystarczy."

Król otworzył drzwi, a zanim opuścił karetę, odwrócony do niej plecami, król Rhobart powiedział słowa, których Ayla obawiała się od początku podróży, "Jesteśmy na miejscu."

Ayla spojrzała przez okno, ale widziała tylko drzewa i śnieg. Zmarszczyła brwi. Wyglądało na to, że są w środku niczego.

"Gdzie?" zapytała Ayla zdezorientowana, ale król Rhobart już opuścił karetę.

Następny Rozdział