Rozdział 211

Lyra

„Nie, nie, śmiało,” powiedziałam, robiąc krok do przodu, wciąż w ramionach Damona, ale już nie chowając się za nim. „Już zaoferowałaś mu swoją zszytą cipkę i pełne śliny usta. Możesz równie dobrze dorzucić swój wynik kredytowy. Albo nerkę. Chcesz wyryć jego imię na swoim cycku? Bo kochanie—ne...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie