Rozdział 55

~Damon~

Jej usta były wciąż otwarte.

Sperma spływała z jej języka.

Jej wargi czerwone i zrujnowane. Jej twarz była bałaganem łez, śliny i satysfakcji.

I cholera, po prostu stałem tam.

Patrząc na nią, jakby była cholernym ołtarzem, na którym zaraz znowu zgrzeszę.

Mój kutas drgnął.

Wciąż...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie