292

Było wczesnym rankiem, a przedświtowa ciemność szarości i cieni spowijała Neapol. Valentina przemykała przez penthouse jak duch, starając się nie obudzić Luki, gdy pakowała swoje rzeczy. Zostawiła notatkę na kuchennym blacie: Śniadanie z Kennedy. Wrócę wkrótce. -V

Kłamstwo ciążyło jej na piersi, gd...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie