Rozdział 171

Kilka minut później.

Nie spodziewałam się gości.

Zdecydowanie nie jego.

A już na pewno nie z croissantami pachnącymi jak niebo i uśmiechem, który wyglądał jak grzech.

Kiedy rozległo się pukanie, byłam w jedwabnym szlafroku, włosy spięte długopisem, próbując przekonać Andrię, że przypalony tost to ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie