Rozdział 21

Słońce dopiero zaczynało ziewać nad wzgórzami, gdy przyjechaliśmy.

Druga willa taty na południu.

Nie tak ogromna jak główna posiadłość, ale wciąż oszałamiająco luksusowa.

Białe marmurowe schody.

Dach z terakoty.

Balkony z jedwabnymi zasłonami powiewającymi jak w pierwszej scenie telenoweli.

Ochronia...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie