Rozdział 3: Człowiek z przebarwionymi oczami

Rayline.

Resztę moich zajęć przeszłam bez większych atrakcji. W końcu to był pierwszy dzień, więc większość z nich polegała na omawianiu harmonogramu semestru i innych nudnych rzeczy. Na szczęście nie zgubiłam się po raz drugi.

„Hej!” Podskoczyłam na dźwięk głosu za mną, ale potem zorientowałam się, że to Darren, i odetchnęłam z ulgą. „Jak tam zajęcia?”

„Przestraszyłeś mnie!” Położyłam rękę na sercu, a on się zaśmiał. „A zajęcia były dobre, nie za złe.” Mruknął w odpowiedzi i objął mnie ramieniem. „Chcesz coś zjeść i wrócić do ciebie?”

„Ugh, nie mogę. Muszę spotkać się z kimś w bibliotece w sprawie projektu.”

„Fuj, z kim?”

„Cole Spencer,” powiedziałam od niechcenia, ale dał mi dziwne spojrzenie.

„Co?”

„Nic, tylko... zawsze mam dziwne przeczucia co do tego gościa.”

„Znasz go?” zapytałam. Możliwe, że miał z nim wcześniej do czynienia.

„Nie za bardzo, to taki znajomy znajomego. Ale coś w nim jest dziwnego.”

„Dziwnego, jak co?” zapytałam.

„To nie tak, że jest dziwakiem czy coś, tylko... zawsze stara się dystansować albo coś ukrywa.” Pokiwałam głową na znak zgody z jego słowami. No cóż, prawda to, co Darren mówił, wygląda trochę jak samotnik.

„To tylko projekt, więc nie powinno być tak źle,” powiedziałam, wzruszając ramionami, a on tylko pokiwał głową.

„Chcesz, żebym cię tam zaprowadził?”

„Jasne.” Szliśmy razem małą uliczką, żartując i rozmawiając o głupotach. Kiedy dotarliśmy do budynku, spojrzałam na telefon. Jest trochę po trzeciej. Mam nadzieję, że Cole na nas nie czeka. Zatrzymał się i odwrócił.

„To co, napiszę do ciebie później?”

„Jasne.” Uśmiechnęłam się, a Darren ruszył dalej.

Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać, „Hej, tu Rayline.”

„Jesteś już w bibliotece?”

Nie minęło długo, zanim telefon zawibrował, pokazując powiadomienie o przychodzącej wiadomości, która była odpowiedzią Cole'a: „Pierwsze biurko po prawej.”

Westchnęłam cicho. Nie spodziewałam się, że będzie bardziej uprzejmy w wiadomościach niż na żywo. Otworzyłam drzwi i weszłam do dużego budynku, rozglądając się chwilę, zanim zauważyłam ciemną postać przy stole po prawej. Przeszłam powoli i usiadłam, odkładając jego torbę na bok i patrząc w górę.

„Hej,” powiedziałam radośnie, starając się nie robić sytuacji zbyt niezręcznej.

„Jesteś spóźniona,” powiedział, przewracając strony książki na stole.

„Tak, przepraszam, straciłam poczucie czasu na chwilę.” Nie jestem tak strasznie spóźniona — może pięć czy dziesięć minut?

„Mhm.” Odsunął swoją książkę i spojrzał na mnie. „To twój chłopak?”

Przechyliłam głowę na bok, zastanawiając się, o kogo mu chodzi. Potem spojrzałam przez szklane okno i zdałam sobie sprawę, że musi mieć idealny widok na mnie i Darrena.

„Darren? O nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi,” powiedziałam od niechcenia, podczas gdy on nadal na mnie patrzył. „Nie mam chłopaka.”

„Dobra!” Upuściłam ciężką książkę, próbując zmienić temat. „Czytałeś zadanie?”

„Uh, tak, musimy wybrać jakieś mitologiczne wierzenie i o nim opowiedzieć czy coś?”

„Tak, masz jakieś preferencje co do wyboru?”

„Nie za bardzo,” wzruszył ramionami.

„Cóż...” Przewróciłam stronę. „Moglibyśmy zrobić coś o mitologii greckiej lub rzymskiej, ale myślę, że wiele osób to wybierze.” Pokiwał głową. „O, a co jeśli zrobimy coś o Niebie i Piekle?”

„Myślisz, że takie rzeczy są interesujące?” Uniósł brwi.

„To całkiem fajne, prawda, bardziej interesujące niż matematyka.”

„Racja,” pokiwał głową. „A tak przy okazji, co studiujesz?”

Uśmiechnęłam się trochę. Było dziwne, że to on zaczął rozmowę, a nie ja, która nie mogła wymyślić tematu, żeby się zmusić.

„Jeszcze nie zdecydowałam. Chociaż lubię nauki ścisłe, nie wiem, czy jestem wystarczająco mądra lub zaangażowana. Chociaż kocham astronomię, gwiazdy, planety i inne rzeczy, które zawsze są piękne, skłaniam się ku czemuś bardziej realistycznemu, jak marketing czy biznes.” Spojrzałam w górę, nasze oczy spotkały się na moment, zanim spojrzałam w dół.

„A ty?” Przewracałam strony.

„Uh, to samo, staram się trzymać czegoś realistycznego, czegoś, co przynosi pieniądze.” Odpowiedział, kiwając głową.

„Więc żadnej pasji ani nic?” zapytałam, a Cole wbił język w policzek, jakby był zawstydzony, pewnie dlatego, że dopiero się poznaliśmy. „Nie musisz mówić.” Spojrzałam w dół na książkę.

„Muzyka, może.” Wzruszyłam ramionami, ale on odwrócił wzrok, a ja uśmiechnęłam się do siebie. „To naprawdę fajne.”

Cole spojrzał na mnie, jego oczy wydawały się odbijać złoty kolor, a ja posłałam mu szczery uśmiech. Wróciłam do swojej pracy, ale wiedziałam, że nadal na mnie patrzy.

„Czy my się już kiedyś spotkaliśmy?” zapytał nagle, a ja musiałam zmarszczyć brwi w odpowiedzi.

„Nie, dopiero dzisiaj, czemu pytasz?”

„Po prostu wyglądasz znajomo.”

„No cóż, bywałam wcześniej na kampusie z moją przyjaciółką, ale to tyle,” wzruszyłam ramionami.

Zaczęłam czuć się trochę nieswojo, gdy jego oczy wciąż były skierowane na mnie.

„Dobra, znalazłam rozdział.” Przesunęłam swoje krzesło bliżej niego, żeby móc zobaczyć stronę, może trochę za blisko, bo zauważyłam, jak jego ciało na moment się napięło.

„Widzisz? Tutaj zaczynają mówić o archaniołach, a kilka stron później o demonach i piekle.” Wskazałam na ilustracje, które były obok długich akapitów. „Wyglądają tak pięknie,” powiedziałam, patrząc na stronę z pięknymi, białymi stworzeniami, potem na niego, a jego oczy znów się rozjaśniły, tym razem na żółto.

„A-a jak z demonami?” zająknął się trochę, a ja przewróciłam na następną stronę.

„Szczerze mówiąc, są trochę przerażające.” Spojrzałam na obrazki ciemnych i zdeformowanych stworzeń. Miały duże, nietoperzowe skrzydła, długie pazury i zwierzęce twarze, które przyprawiały mnie o dreszcze. „Oczywiście, nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę wyglądały, ale fajnie jest wyobrazić sobie świat, w którym takie stworzenia istnieją.”

Spojrzałam na niego, ale jego wyraz twarzy był pusty, jego oczy były utkwione na stronie. Kiedy w końcu się ocknął, jego twarz zwróciła się ku mojej, teraz tylko kilka cali od siebie, a jego oczy błyszczały na niebiesko.

„Dlaczego–dlaczego twoje oczy są takie?” zająknęłam się i byłam zdumiona, gdy kolor jego oczu zmienił się.

Westchnął, a tym razem jego oczy błysnęły piwnym kolorem. „Musiałaś coś zobaczyć.”

Mrugnęłam, gdy on cofnął się, patrząc w dół na podłogę, nadal wpatrując się we mnie. Myślałam, że powiedziałam to w myślach, ale musiałam powiedzieć to na głos, nie zdając sobie z tego sprawy, pokręciłam głową.

„T-tak, pewnie masz rację... Głupie.” Odwróciłam się i zaczęłam grzebać w swoim bagażu.

Po długiej chwili ciszy zauważyłam, że patrzy przez okno, i odwróciłam głowę, żeby podążyć za jego spojrzeniem. Przed biblioteką stał młody mężczyzna. Nie widziałam jego twarzy, ale miał kruczoczarne włosy i nie był zbyt wysoki, ale z jakiegoś powodu Cole stał się bardzo niespokojny.

„Ja-” Wstał nagle i chwycił swoją torbę. „Muszę iść.”

„Czekaj, co?” Moje oczy błądziły, gdy on zaczął iść gwałtownie w stronę tylnego wyjścia. „Wszystko w porządku?” Wyciągnęłam rękę i złapałam go za nadgarstek, a on zatrzymał się, jego oczy przeniosły się na moją rękę, a potem na moją twarz.

„W porządku.”

Jego oczy znów błysnęły piwnym kolorem, a ja powoli cofnęłam rękę. Skierował się do tylnego wyjścia, zostawiając mnie w zamieszaniu. Spojrzałam na swoje rzeczy i z powrotem na drzwi, gdy wychodził, i bez zastanowienia zaczęłam pakować wszystko tak szybko, jak mogłam, żeby za nim podążyć.

Wrzuciłam swoje rzeczy do torby i zarzuciłam ją na ramię, zanim pobiegłam za nim. Ale gdy otworzyłam duże drzwi, nikogo tam nie było. Obróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie poszedł. Była tylko jedna droga prowadząca w obie strony, a za budynkiem był tylko las, więc nie mógł zniknąć w krótkim czasie, jaki zajęło mi spakowanie rzeczy.

Westchnęłam i opuściłam ręce. Spojrzałam w dół na ziemię, gdy wiatr musnął moją twarz, i wtedy zobaczyłam coś dziwnego—duże pióro, które przelatywało obok moich stóp.

„Co to za pióro?” Jakie dziwne, pomyślałam. Schyliłam się i podniosłam czarne pióro. Wyglądało bardzo nietypowo, miało około dziesięciu centymetrów długości i było bardzo miękkie w dotyku. Obracałam je między palcami, próbując zrozumieć, skąd się tu wzięło. Czy drzewa w lesie miały coś jeszcze?

Nagle miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się, próbując ustalić, skąd dochodzi dźwięk. Ale w środku tego cichego lasu słychać było tylko szum wiatru i szelest liści. Może byłam zbyt paranoiczna po tym dziwnym incydencie wcześniej.

Pokręciłam głową, żeby pozbyć się tego dziwnego uczucia, i ruszyłam z powrotem na kampus. Mimo że starałam się nie myśleć o tym incydencie, pióro wciąż było zagadką. A co było jeszcze dziwniejsze, to że oczy Cole'a nagle zmieniły kolor. Co tu się dzieje?

Poprzedni Rozdział
Następny Rozdział