Rozdział 62

Adelaide

Namiot ratunkowy pachniał gorzkimi ziołami i stłumionymi jękami bólu. Klęczałam obok rannego wilkołaka, ostrożnie zdejmując zakrwawione bandaże z ran po pazurach, które nie chciały się właściwie goić. Czarne plamy rozprzestrzeniające się z zakażonych ran przypominały jakąś złowrogą konstel...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie