Rozdział 5 - Mój kumpel
Punkt widzenia Amaii
Mniej niż trzydzieści minut później, dwa wilki skręciły na polną drogę, a około milę dalej, van wjechał na całkiem duże podwórze.
Na posesji znajdował się tylko jeden budynek, z kilkoma samochodami zaparkowanymi na zewnątrz.
Wyglądało to na jakąś fabrykę, i wyglądało trochę podejrzanie.
Dlaczego przywieźli mnie tutaj?
Czy zamierzali mnie porwać? Wykorzystać? A może, co gorsza, wystawić na aukcję najwyższemu oferentowi?
Odsunęłam te myśli na bok i szybko odpięłam pas bezpieczeństwa.
Nie wiedziałam dlaczego, ale wszystko we mnie chciało zobaczyć, co dzieje się wewnątrz.
Spokojnie obserwowałam, jak dwa wilki wysiadają ze swojego pojazdu i machają do mnie, żeby wejść.
Powoli otworzyłam drzwi ciężarówki, chwyciłam torbę i wysiadłam.
Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale jakaś ekscytacja kipiała we mnie.
Dlaczego czułam się tak?
Dlaczego chciałam wejść do środka?
"Witaj w Cindy's," pierwszy wilk zaćwierkał prawie dumnie, gdy zbliżył się. Beta nawet nie spojrzał w moją stronę i ruszył w kierunku podwójnych drzwi.
Co było jego problemem?
"Dzięki?" odpowiedziałam, brzmiąc bardziej jak pytanie niż wyraz wdzięczności.
"To nasz lokalny bar," wyjaśnił. "Sally będzie miała dla ciebie ciepłe łóżko na górze."
Bar? Czy on mówi poważnie? Z zewnątrz wyglądało to bardziej jak rzeźnia.
Przygryzłam wargę, powoli kiwając głową i zamykając drzwi ciężarówki.
Niechętnie zadrżałam, gdy mroźny wiatr przeszył mnie. Na dworze było lodowato. Deszcz przestał padać, ale wiatr nadal wiał.
"Chodźmy do środka," powiedział z troską, unosząc podejrzliwie brew. "Zanim zamarzniesz na śmierć."
Kiwnęłam głową w podziękowaniu, gdy moje zęby zaczęły szczękać. Pewnie zastanawiał się, dlaczego jestem tak zimna. Wilki, ogólnie rzecz biorąc, nie marzną łatwo; nasze wilki zapewniają ciepło od wewnątrz.
"Tak przy okazji, nazywam się Hugo," kontynuował. "Jestem Delta Alfa Rolanda."
"Mi-mi-miło cię po-znać, Delta," jąkałam się niekontrolowanie. "Jestem Amaia."
Hugo zatrzymał się na ganku przed otwarciem drzwi. Zmarszczył brwi, lekko przechylił głowę na bok i spojrzał na mnie od góry do dołu. Jego szare oczy ciekawie czegoś szukały.
"O, Bogini!" jęknęłam wewnętrznie i przewróciłam oczami. "Zachowywał się dokładnie jak Beta Harrison."
Gdy Hugo był zadowolony chwilę później, bez słowa otworzył drzwi.
Z szeroko otwartymi oczami westchnęłam, gdy zobaczyłam wnętrze; było zupełnie inne niż się spodziewałam.
"Chyba ci się podoba?" Hugo drażnił się i mrugnął, przechodząc obok mnie.
"To coś," odpowiedziałam, idąc za nim do środka. "Z zewnątrz wygląda tak tajemniczo."
Hugo zaśmiał się i powiedział, "Wygląda jak nawiedzony dom. To ma odstraszać ciekawskich ludzi..."
"Rozumiem," odpowiedziałam, moje spojrzenie wędrowało po morzu ludzi. "To właściwie bardzo sprytne..."
"Musi być," odpowiedział, śmiejąc się. "Wiele ludzi przejeżdża przez małą część naszego terytorium. Mieliśmy kilka problemów w przeszłości..."
Rozumiałam, co miał na myśli - pewnie jakiś człowiek zobaczył jednego z nich w formie wilka.
Moja uwaga wędrowała po barze. Przyciemnione oświetlenie tworzyło ciepłą i dość zrelaksowaną atmosferę. W rogu znajdował się porządny kominek, który utrzymywał wnętrze przytulne i świeże od chłodnego wiatru i deszczu.
Piękny bar 360 stopni był centrum pomieszczenia. Zbudowany z jakiegoś drogiego ciemnego drewna. Pięciu barmanów obsługiwało klientów, i wydawali się być zajęci jak na wieczór w środku tygodnia.
Niedaleko baru stały stoły i krzesła ustawione razem, zwrócone w stronę małej sceny.
Miejsce było pełne wilków. Podczas gdy niektóre wilki siedziały przy stołach, inne czekały na obsługę przy barze. Kilka młodszych wilków tańczyło na małym parkiecie.
Jednak nie mogłam przestać zauważać elektryzującej atmosfery.
Wszyscy wydawali się radośni i weseli!
"To wieczór karaoke," wyjaśnił Hugo, kierując się w stronę baru. "W każdą środę. Prawie cały stado przychodzi do Cindy, żeby się zrelaksować i wypić kilka drinków."
"Wygląda na świetną zabawę!" odpowiedziałam, a uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach. W poprzednim życiu brałam lekcje śpiewu. Radziłam sobie całkiem dobrze, ale dostawałam tremy, kiedy musiałam wystąpić.
"Śpiewasz?" Hugo zapytał z ciekawością.
"Nie, nie," szybko potrząsnęłam głową. "Nie mogę. Jestem zbyt nieśmiała."
Hugo rzucił mi znaczące spojrzenie, zanim zniknął za barem i zawołał wilczycę bliżej.
Po krótkiej rozmowie z wilczycą, pocałował ją w policzek i wrócił do mnie.
"Chodź," powiedział. "Pokażę ci twój pokój."
Hugo szybko zaprowadził mnie na górę i pokazał mi mój pokój na noc.
Pokój był nawet lepszy, niż się spodziewałam.
"Sally wyśle kogoś z jedzeniem dla ciebie," powiedział. "W międzyczasie odśwież się i weź ciepły prysznic. Wrócę za kilka minut, żeby cię zabrać."
"Zabrać?" zapytałam zaskoczona.
"Tak," powiedział. "Nie możesz zostać tu na górze całą noc. Powinnaś dołączyć do nas na drinka."
Zawahałam się przez moment.
"Spokojnie," powiedział Hugo. "Nie musisz się o nic martwić. Po prostu nie chcę, żebyś siedziała w środku, podczas gdy impreza trwa. I tak nie sądzę, że zaśniesz."
"O której jest ostatnie zamówienie?" zapytałam.
"Ja jestem," powiedział, zamykając za sobą drzwi. "Ale nikt nigdy nie wychodzi przed 3 nad ranem."
Typowe wilki. Zawsze chcą zostać dłużej.
Szybko zdjęłam ubrania i poszłam się odświeżyć.
Gdy skończyłam, czułam się bardziej odświeżona i ciepła. Szybko ubrałam się w parę niebieskich jeansów, białą bluzkę i czarne bojówki.
Rozpuściłam moje długie, jedwabiste, czekoladowo-brązowe włosy, dałam pełnym ustom trochę czerwieni, i zrobiłam tylko eyeliner i tusz do rzęs. Lubiłam naturalny makijaż.
Mój wzrok padł na talerz jedzenia stojący na stole, a mój brzuch zaburczał.
Nie wahałam się i natychmiast zdjęłam pokrywkę z talerza - to była przyzwoita porcja makaronu z serem.
Nabrałam łyżkę makaronu i włożyłam ją do ust, mrucząc z uznaniem.
Prawie skończyłam, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
"Amaia," zawołał Hugo. "Mogę wejść?"
"Jest otwarte," odpowiedziałam.
"Wyglądasz olśniewająco," skomplementował. "Jesteś gotowa, moja pani?"
Kiwnęłam głową i poszłam za Hugo.
Byliśmy prawie przy schodach, gdy najpiękniejszy głos wypełnił moje otoczenie. Brzmiał jak słowik.
Powoli zeszłam po schodach, trzymając głowę nisko.
Muzyka wpływała na moje ciało i duszę - czułam, jakby mnie wciągała w głębokie, mroczne wody.
Bar nagle ucichł, gdy dotarłam do ostatniego stopnia, i podniosłam głowę.
Wszyscy patrzyli na mnie.
Spojrzałam na scenę, powodując, że moje serce zaczęło szybciej bić.
To był on!
Mój partner!






















































































