Rozdział 2
„No cóż,” mruknął, „to nie załatwi mojej roboty.” Nie ruszał się wystarczająco szybko. Bezruch dawał mu zbyt dużo czasu na myślenie, a myślenie nigdy nie było dobre. Zajęci ludzie nie mają czasu na rozmyślanie. Rozejrzał się po pokoju i warknął, zirytowany sobą. „Sądząc po wyglądzie tego zrujnowanego domu, nic nie zrobiłem od lat, tylko rozmyślałem,” warknął do swojego odbicia. Przeszedł do starej wanny na nóżkach i zaczął dokręcać uchwyty. Obracał ukryte śruby, aż stały strumień na porcelanie ustał. Nie mógł tu już nic więcej zrobić, chyba że faktycznie zacząłby sprzątać, więc ruszył do drzwi.
Gdy wyszedł na korytarz, zmarszczył brwi na widok grubych pajęczyn przyklejonych do listew i wiszących strasznie z kryształowego żyrandola. Brudne zielono-złote dywany błagały o odkurzanie, a drewniana podłoga była niemal biała od kurzu i zaniedbania. „Ten dom jest obrzydliwy.” Słońce z trudem próbowało oświetlić jego twarz przez duże, brudne okno. Tupnął po korytarzu, wysyłając kurz i brud w powietrze, gdy zmierzał w stronę schodów. „Zdecydowanie najwyższy czas zatrudnić firmę sprzątającą,” mruknął. Zanim zdążył dokończyć myśl, już zmierzał do kuchni po telefon. Jego ogromne stopy poruszały się bezszelestnie po wyłożonych dywanem schodach i obok stołu na nogach z pazurami pokrytego kurzem. Przeszedł przez przedpokój bez dźwięku, zauważając wiele pajęczyn zbierających muchy w łukowym korytarzu. Skręcił ostro za rogiem i wyszedł do dużej, rustykalnej kuchni. Już sięgał po bezprzewodowy telefon na blacie, gdy nagle się zatrzymał.
Shayne stała tyłem do łukowego wejścia do kuchni. Patrzyła przez tylne drzwi na zarośnięty ogród, gdy pierwszy raz go usłyszała. Zamarła, niepewna, czy powinna odwrócić się, by stawić czoła nieznajomemu, który wtargnął do jej domu, czy po prostu uciekać. Jej ciało pulsowało, drżąc z niezdecydowania. Jej umysł miotał się przeciwko gęstej mgle, której jeszcze nie zdołała się pozbyć. Jej oczy przeskakiwały od drzwi do najbliższego blatu w poszukiwaniu broni. Pozostała nieruchoma, nie odwracając nawet głowy, szybko zaczęła opracowywać plan.
Wyciągnięte ramię mężczyzny gwałtownie wróciło do jego boku, gdy jego oczy zwęziły się na kobietę. Obserwował, widząc, jak jej ciało się napina. Jej długie rude włosy lekko powiewały w bryzie z otwartego okna. Jej spódnica wciąż delikatnie kołysała się od ostatnich ruchów przed jej manewrem jak sarny oślepionej reflektorami. Była wysoka i wyraźnie kobieca, z pewną gracją, nawet zamarzniętą.
Obserwował ją z nerwowymi oczami, kalkulując każde niebezpieczeństwo. Choć jej sukienka była brzydka i staroświecka, była w dobrym stanie, z wyjątkiem kurzu. Jej włosy były dzikie, ale czyste, a jej zapach był zbyt świeży, by mogła być po prostu bezdomną osobą szukającą jedzenia. Musiała być złodziejką, pomyślał. Otworzył usta i szorstko przemówił, gdy ona odwróciła się jak szalona kotka i krzyknęła.
„Co robisz w moim domu!” oba głosy krzyknęły jednocześnie. Jej głos brzmiał przestraszony, a jego był wściekłym warknięciem. Kobieta znowu zamarła, jej oczy szukały jego twarzy z determinacją. Znała jego oczy natychmiast. Twarz była nieprawidłowa, starsza i pełna urazy. Zacisnęła szczękę i wpatrywała się w jego zmarszczone czoło. Było zbyt wiele linii wokół jego oczu i zmarszczek wokół szczęki. Był wyższy, niż go pamiętała, i cięższy również. Jego mięśnie się rozbudowały, a włosy były nieco ciemniejsze. Teraz wyglądał na niebezpiecznego. Jego twarz była trochę nie taka, ale jednocześnie właściwa. Ale jego oczy były takie same, te same delikatne brązowe oczy, które kochała od drugiej klasy.
„Jeffrey?” zapytała zdezorientowana.
Usta mężczyzny otwierały się i zamykały kilka razy, gdy jego oczy się rozszerzyły. Mrugnął mocno i ponownie spojrzał na swojego napastnika. Jego oczy śledziły jej twarz do jej ust w kształcie róży i w dół jej wdzięcznej szyi. Wróciły do jej loków i wpatrywały się z powrotem w jej oczy. „Jeffrey?” zapytała ponownie. „To ja... Shayne.”
Mrugnął i potrząsnął głową gwałtownie, jakby próbując zamazać jej obraz. Zmrużył oczy ponownie, gdy pokój zaczął się przechylać, a podłoga zaczęła się ruszać. Jego oczy przewróciły się do tyłu, gdy jego mózg przetwarzał obraz kobiety. Podłoga pędziła w górę do jego twarzy. Ostatnią rzeczą, jaką Jeffrey zobaczył, zanim jego oczy straciły ostrość i rozbił się o ceramiczną podłogę, było coś, czego wiedział, że nie powinien widzieć. Patrzył w zdezorientowaną i przerażoną twarz martwej dziewczyny.
