Rozdział 11

KYRIE.

To była dwugodzinna podróż. Ale dwie godziny? Akurat.

Dotarłem tam w niecałe dziewięćdziesiąt minut, mimo kiepskich dróg i ograniczeń prędkości, które celowo ignorowałem. Opony syczały na żwirze, kiedy zatrzymałem się przed zniszczonym bungalowem z zardzewiałą bramą i farbą, która wyraźnie ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie