Rozdział 113

EWA.

Wybiegłam z domu, trzymając szklankę mocno w rękach.

Saint mnie nie zatrzymał.

To było najdziwniejsze.

Żadnej ręki wokół mojego gardła, ciągnącej mnie z powrotem. Żadnego rozkazu Alfy zamrażającego mnie w miejscu. Nic.

W momencie, gdy wcisnął mi szklankę do ręki, jakby walka z niego wyparo...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie