Rozdział 155

Minęły już dwie godziny od śniadania, a Eyo wciąż tu był.

Za każdym razem, gdy wstawał i mówił, że musi iść, znajdowałam powód, żeby go zatrzymać. Czasem zadawałam pytanie, nerwowo się śmiałam albo rzucałam głupi komentarz o pogodzie. Cokolwiek.

Nie chciałam być sama.

Wyszedł wcześniej i wrócił z...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie