Rozdział 31

ŚWIĘTY.

Wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Dużo wcześniej. Zegar nie wskazywał jeszcze nawet szóstej.

Nie pytajcie dlaczego. Sam nie potrafiłbym wam powiedzieć. Po prostu... nie mogłem oddychać w biurze. Moja koncentracja była do niczego. Nie mogłem skończyć raportu. Nie mogłem znieść, że ktoś...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie