Rozdział 32

ŚWIĘTY.

Zimna woda wcale nie pomagała.

Uderzała w moją skórę gwałtownymi strumieniami, ale czułem, jakby to była cholernie gorąca para.

Moja krew wciąż płonęła jak lawa w żyłach, a moje pieprzone oczy nie przestawały świecić na czerwono. Valor.

Skurwiel chodził nerwowo i naciskał na pełną kontro...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie