Rozdział 5

EWA.

„Oddychaj, Ewa… Po prostu, kurwa, oddychaj…”

Powtarzałam tę mantrę już od ponad dwóch godzin, w kółko, odkąd go zobaczyłam.

Nie. Nie, nie, nie. Nie ma mowy, żeby mnie rozpoznał.

Miałam wtedy na sobie maskę. Grubą, aksamitną. A nawet gdy zsunęła się w połowie, byli zbyt zajęci, żeby zauważyć...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie