Rozdział 69

KYRIE.

To był pieprzony dzień. Taki, który sprawiał, że skóra mnie swędziała, a wilk we mnie chodził w kółko. Nie mogłem nazwać pustki, która drążyła mnie od środka, ale znałem lekarstwo.

Ewa.

Była jedyną rzeczą, która łagodziła tę pustkę. Jedyną, która kiedykolwiek to robiła. Jak narkotyk, które...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie