Rozdział 8

EWA.

Ceremonia wreszcie się skończyła.

Dzięki Bogu.

W końcu mogłam odetchnąć, przynajmniej trochę. Powietrze, które nie było przesiąknięte przenikliwymi spojrzeniami Świętego, które pełzały po mojej skórze, ani jego głosem, który pojawiał się znikąd w mojej głowie jak klątwa, przed którą nie mogł...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie