Rozdział 87

EWA.

Coś we mnie pękło i rzuciłam się w stronę drzwi. Kyrie już tam był, płasko przyciśniętą dłonią blokując mi przejście jak mur.

"Przesuń się," mój głos drżał. "Muszę ją zobaczyć. Muszę..."

"Nigdzie nie idziesz."

"Zejdź mi z drogi!" Pchnęłam go, ale na nic się to zdało. Nie drgnął ani o milime...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie