ROZDZIAŁ 1
Nigdy nie miała nadziei, że ucieknie od tego, kim była.
Myśl o ucieczce nigdy nawet nie przeszła jej przez myśl.
Ona jest Shana Johnson i jest Płaczką.
Nie płacze w dosłownym sensie. Nie, daleko od tego.
Była bardziej posłańcem, między światem Żywych a Umarłych. Była łącznikiem, który Stwórcy umieścili, aby zrównoważyć niesprawiedliwość przedwczesnej śmierci. Tak, przedwczesna śmierć była zdecydowanie niesprawiedliwością.
Shana miała kiedyś wiadomość od trzydziestoletniej samotnej matki, która została zgwałcona w zaułku w drodze do domu z pracy. Pracowała jak szalona, żeby zebrać pieniądze potrzebne na przeszczep szpiku kostnego dla swojego syna cierpiącego na białaczkę. Pieniądze były już zebrane i miała odwiedzić szpital następnego dnia, aby dokonać wpłaty.
Los chciał, że jej samochód się zepsuł i musiała przejść przez zaułek. Nigdy nie zdążyła dokonać wpłaty, nigdy nie zobaczyła swojego syna ponownie. Abigail nie przeżyła fizycznej traumy.
Większość ofiar wypadków opuszcza świat z niedokończonymi sprawami, a to, co robiła Shana, jak wiele innych Płaczek przed nią, to kończenie tych spraw. W skrócie, widziała Umarłych - duchy, jak były powszechnie znane. Nie widziała duchów przypadkowo, ale widziała duchy, które miały z nią interesy. W końcu nie była jedyną Płaczką.
Dla niej to nie było straszne. W rzeczywistości, sprawiało jej to przyjemność i obejmowało większość, jeśli nie całe jej życie, ale było emocjonalnie wyczerpujące.
Tak długo, jak nie napotkała mściwego ducha, w czym miała dotychczas szczęście, jej życie było w porządku.
Ale szarą strefą tego wszystkiego było to, jak otrzymywała swoje wiadomości, coś, czego nawet jej stara babcia nigdy w pełni nie rozwikłała przed śmiercią. Zawsze zaczynało się od nieznośnego bólu, który towarzyszył jej miesiączkom w nocy - zawsze w nocy.
Nie przy każdej miesiączce i nigdy nie rozumiała, dlaczego jej wiadomości towarzyszyły skurczom menstruacyjnym - dziwne rzeczy.
Jej pierwsza wiadomość pojawiła się, gdy miała piętnaście lat, osiem lat temu. Był to duch dziesięcioletniego chłopca, który płakał o bezpieczeństwo swojej małej siostry. Shana obudziła się zdezorientowana i słaba po swoim transowym śnie, a jej babcia przyszła jej na ratunek.
Fale za falami szoku wstrząsały jej ciałem, gdy osiągnęła pełny przebieg swojego Przebudzenia, a jej babcia poświęciła czas, aby wyjaśnić, co się z nią stało, podczas gdy jej ciało paliło się jak piec. Shana w końcu zobaczyła mały, przezroczysty obraz stojący za drzwiami, z łzami w równie przezroczystych oczach.
Krzyknęła, potem zemdlała, a jej babcia cierpliwie czekała, aż wróci do zmysłów.
Obudziła się ponownie, myśląc, że nadal śni, czekając na brutalne wtargnięcie rzeczywistości.
Ale to nigdy się nie stało. To, co było przed jej oczami, było rzeczywistością, którą tak bardzo chciała, aby była snem, jej niezmienną rzeczywistością i nadal nią jest.
Wiadomości przychodziły do niej we śnie, który trwał dni, i nigdy nie miała ostrzeżenia o nich. Umarli mogli pojawić się w jej śnie, prowadząc ją przez kroki, co zrobić w związku z Wiadomością, albo mogło to być po Przebudzeniu.
Dlatego nigdy nie zasypiała w przypadkowych miejscach. Zawsze w swoim własnym łóżku.
To oznacza, że nigdy nie doświadczyła wieczornego wyjścia, nocowania u przyjaciółki, wyjazdu na kemping, wycieczki, mieszkania na kampusie, nie wspominając już o posiadaniu współlokatorki.
Wszystko to oznaczało również, że tak naprawdę nie miała przyjaciółki, jak można by oczekiwać od kogoś, kto nigdy nie miał okazji zrobić żadnej z tych rzeczy. Jedyną osobą, która była świadkiem jej wejścia w trans, była jej koleżanka z liceum, która wpadła w panikę na widok groteskowej pozycji, w jakiej zasnęła. Debby próbowała ją obudzić, a kiedy jej się to nie udało, poszła po jej rodziców.
Ci zareagowali paniką, myśląc, że Shana Johnson nie żyje, biorąc pod uwagę fakt, że Shana nigdy nie miała bicia serca, ale tego nie wiedzieli.
Wezwano karetkę, również jej babcię i według niej lekarze spojrzeli i natychmiast stwierdzili zgon.
Dzięki jej uśpionemu sercu i przeraźliwie bladej skórze, na co dzień mogłaby uchodzić za żywego trupa, nie wspominając już o byciu w transie.
Ale lekarze nie potrafili wyjaśnić przyczyny jej śmierci ani dlaczego była w tak dziwnej pozycji.
Krótko mówiąc, jej stara babcia była w stanie odzyskać jej „martwe” ciało i nie widziała problemu w tym, by pozwolić jej wrócić do szkoły, gdzie przeraziła swoją przyjaciółkę.
I to był koniec ich przyjaźni z Debby. Po tym Debby zaczęła nazywać ją dziwaczką i opowiadać ludziom, co potrafi, ale nikt jej nie wierzył.
Wszyscy lubili myśleć, że świat jest zamieszkany tylko przez ludzi. Ale to nie powstrzymało prześladowań, które towarzyszyły jej przez całe liceum.
To, kim była, było sekretem, z którym była gotowa umrzeć.
To uczyniło ją samotniczką.
Ale nadal miała okazję mieć tymczasowych przyjaciół w niektórych duchach, zanim te odeszły na spoczynek.
Wbrew powszechnym przekonaniom, duchy nie krążyły bez celu, chyba że miały jeszcze coś do załatwienia na ziemi.
Ale jedna rzecz, za którą Shana była zawsze wdzięczna, to że jej hipnoza nigdy nie zdarzała się, gdy zasypiała w ciągu dnia. Nie mogła sobie wyobrazić, jakie byłoby jej życie, gdyby tak było, ponieważ często drzemała w ciągu dnia, ponieważ nigdy nie miała spokojnego nocnego odpoczynku.
Shana była jedną z wielu swojego rodzaju. Płaczący nie byli gatunkiem na skraju wyginięcia ani nic w tym rodzaju. Było ich prawdopodobnie więcej niż populacji likantropów, ale większość z nich nigdy nie przechodziła pełnego Przebudzenia, więc klątwa, jak to widziała Shana, pozostawała uśpiona w środku, jak ich serca.
Jej babcia również była Płaczką przed nią, zmarła kilka lat temu. Jej śmierć pozostawiła w życiu Shany pustkę, którą była pewna, że nigdy nie zostanie wypełniona.
Przeszła przez uniwersytet i dobrze sobie radziła, mogła zdobyć każdą wymarzoną pracę, gdyby chciała, ale posiadanie prawdziwej pracy nie było dla niej, nauczyła się tego na własnej skórze.
Świeżo po studiach dostała dobrze płatną pracę w firmie poligraficznej, wierząc, że jej umiejętności jako Płaczki nie powinny jej ograniczać w życiu i mając nadzieję, że jej babcia raz się myliła, mówiąc, że studia to strata czasu. Potem została zwolniona, gdy nieobecność w pracy na dwóch różnych okazjach stała się nieokreślona. Jej pracodawcy nie mogli sobie z tym poradzić, a fakt, że nie uzyskała zgody na porzucenie pracy, tylko pogorszył sprawę.
Gdyby tylko jej transy dawały jej ostrzeżenia, które nie byłyby jej miesiączkami. Nie mogła przecież brać wolnego co miesiąc, kiedy miała okres, prawda?
Ale jakoś sobie radziła, pracując jako kelnerka w małej kawiarence niedaleko swojej chatki na obrzeżach miasta. Jej życie kręciło się wokół tych dwóch miejsc i niewiele mogła z tym zrobić.
Jej babcia mówiła, że bycie Krzykaczką to zaszczyt i szansa, za którą powinna być wdzięczna, ale dla niej to była klątwa, choć klątwa, z którą była pogodzona, dopóki prowadziła dobre życie, nie przyciągając "mściwego zmarłego".
To były duchy, które przywiązywały się do mściwych, źle zachowujących się i psychotycznych Krzykaczek. Była tylko człowiekiem - chociaż z pewnymi dodatkowymi mocami, więc przez całe życie musiała bardzo uważać, jak reaguje na sposób, w jaki ludzie ją traktują.
Shana przeszła dwadzieścia minut do kawiarni, jak robiła to codziennie, z wyjątkiem dni, kiedy była w transie, przez ostatnie trzy lata. Był to w zasadzie rodzaj ćwiczenia na dodatkowe tłuszcze, które chciała pozbyć się z bioder i pośladków.
Ale jak dotąd, spacer do i z kawiarni nie miał w tym względzie żadnego efektu.
Otworzyła drzwi kawiarni, zadowolona, że miejsce było przytulnie ciepłe i zauważyła, że nie była pierwsza, jak to zwykle bywało. Jeden z klientów już siedział przy stoliku, popijając filiżankę espresso, przeglądając gazety. Był jednym z ich stałych gości. Spojrzał na nią i skinął głową w jej kierunku, ona zrobiła to samo.
Jej radość szybko zniknęła, gdy zobaczyła drugą kelnerkę za ladą.
Jeśli jej doskonała pamięć jej nie myliła, powinna być na zmianie z Marco, przystojnym włoskim pracownikiem na pół etatu, a nie z Ewą. Ta kobieta reprezentowała wszystko, co w osobowości dzwoniło na czerwony alarm i chciała trzymać się od niej z daleka.
"Dzień dobry," powiedziała cichym głosem, w który próbowała wlać trochę ciepła, ale bez powodzenia. Ewa ledwo skinęła głową w jej stronę, ale nie zanim nie zeskanowała jej wyniosłym spojrzeniem od szczytu jej kasztanowych włosów po jej pięciostopową, czterocalową krępą sylwetkę do starych botków.
Shana nie potrzebowała nikogo, kto by jej mówił, że jest porażką na froncie mody, ale piękna i modna Ewa nigdy nie zapominała jej o tym przypomnieć.
"Nie możesz coś zrobić z tym gniazdem ptaków?" Zrobiła ten komentarz, kręcąc ręką wokół swoich idealnie prostych włosów.
Shana absolutnie nie znosiła Ewy. Poszła do szatni i przebrała się w nudny strój. Przyznałaby, że niewiele wie o modzie, ale wiedziała na tyle, że uniform potrzebował więcej pracy, ale nie zamierzała wspominać o tym swojemu szefowi, który uważał, że jest najlepszy w całym mieście.
W połowie porannego szczytu, jej policzki bolały od ciągłego uśmiechania się do klientów, a jej stopy bolały.
Nagle zaczęła czuć zapach czegoś palącego się. Rozejrzała się wokół siebie, ale nie widziała niczego, co mogłoby powodować ten gryzący zapach. Minutę później zapach się utrzymywał, wtedy zauważyła, że Ewa zniknęła.
Shana poszła do kuchni, aby sprawdzić, co się dzieje, i oto zobaczyła ją przy palniku, gdzie parzyła kawę i jednocześnie rozmawiała przez telefon.
Była tak pochłonięta rozmową, że nie zauważyła, iż jej długie, blond włosy opierały się o palnik i zaczynały się przypalać.
Nie ruszyła się, aby jej o tym powiedzieć, ani nie podeszła, żeby jej pomóc.
Ewa odwróciła się do niej i bezgłośnie zapytała: "Co!!"
Shana nie powiedziała nic na ostrzeżenie, tylko odwróciła się na pięcie, wracając do obsługi rosnącej kolejki klientów.
Krzyki Ewy dwie minuty później powiedziały jej, że jej nemezis w końcu się zorientowała, ale prawdopodobnie było już za późno. Prawie mogła sobie wyobrazić Ewę z jej gorącym temperamentem i dosłownie płonącymi włosami.
Shana wróciła do kuchni, aby potwierdzić obraz w swojej głowie, i zobaczyła Ewę przy zlewie z otwartym kranem nad włosami. Jej nagradzane, lśniące włosy, będące ozdobą jej pięknej twarzy, były nie tylko spalone, ale wyglądały na całkowicie zniszczone przez ciepło. Zastanawiała się, jak to możliwe, że nie zauważyła, że jej włosy się palą, ale od razu zrozumiała, że musiała rozmawiać z aktualnym chłopakiem. Miała nowego co kilka tygodni i zawsze była im całkowicie oddana.
"Ty suko!", Ewa wydała pełen oburzenia krzyk i rzuciła się na Shana z ociekającymi, zniszczonymi włosami, wyglądającymi jak nasiąknięta wełna.
Shana zdążyła zejść jej z drogi w ostatniej chwili, gdy jej ręka przeleciała w powietrzu jak u maniaka.
"Wiedziałaś, że moje włosy się palą, a ty, zgorzkniała wiedźmo, nie powiedziałaś mi i miałaś czelność stać tam i patrzeć, jak cierpię."
"Ja...", Shana wyjąkała, próbując znaleźć słowa na obronę swoich działań, ale nie znalazła żadnych i nie chciała dodawać kłamstwa do swoich poważnych przewinień tego samego ranka. Była w błędzie i nawet nie chciała się usprawiedliwiać, więc zrobiła rozsądny krok.
"Przepraszam," powiedziała cicho.
Ale Ewa nie zamierzała puścić wszystkiego płazem tylko za przeprosiny.
"Ty brzydka, szalona dziwko. Widziałam, jak na mnie patrzysz i wiem, że chciałabyś mieć moje ciało, moją twarz i moje włosy, a tylko udajesz, że ci nie zależy. Udajesz, że jesteś miła, ale jesteś tylko brzydką kreaturą. Nienawidzę cię," zakończyła Ewa, jej oczy błyszczały, wyglądała, jakby miała zamiar ponownie ją uderzyć.
Teraz Shana nie mogła zaprzeczyć niektórym rzeczom, które powiedziała Ewa. Wiedziała, że jej wygląd był dużo poniżej przeciętnej, a jej kasztanowe włosy miały bardzo matowy odcień i z całą pewnością udawała dobrą przez całe życie. Nigdy nie walczyła, kiedy powinna, nigdy nie mówiła, kiedy było to konieczne, i zawsze musiała być miła dla ludzi, którzy traktowali ją w niedopuszczalny sposób, ale nigdy nie pragnęła być Ewą.
Nigdy nie pragnęła jej ładnej twarzy i zabójczego ciała, ponieważ byłyby one bezużyteczne.
Patrzyła, jak Ewa przeczesuje palcami zniszczone kosmyki, a potem osuwa się na podłogę i załamuje się, gorące łzy płyną po jej twarzy, rozmazując tusz do rzęs, co sprawiało, że wyglądała prawie komicznie.
Ale nie mogła się śmiać, ponieważ w końcu dotarły do niej konsekwencje jej dziecinnego czynu.
Była mściwa.
