
Przekraczanie Granic
medusastonebooks · W trakcie · 174.5k słów
Wstęp
Byłem tutaj, żeby udowodnić sobie—
Ostatnia szansa na piłkę nożną, na wolność, na przyszłość, której nikt nigdy nie sądził, że zasługuję.
I wtedy go spotkałem.
Trener Aiden Mercer.
Zimny. Wymagający. Zbudowany jak legenda i dwa razy bardziej bezwzględny.
Od pierwszego rozkazu chciałem z nim walczyć.
Od pierwszego "Proszę pana" chciałem uklęknąć.
Ale to już nie chodziło tylko o grę.
Patrzył na mnie, jakby widział przez każdą maskę, którą nosiłem...
I mówił do mnie głosem, który znałem aż za dobrze.
Tym samym, który nazywał mnie "chłopczykiem" w najciemniejszych zakątkach internetu.
Teraz nie wiedziałem, czy chcę wygrać...
Czy po prostu być jego.
Aiden
Noah Blake miał być wyzwaniem.
Zuchwały, lekkomyślny rozgrywający z surowym talentem i brakiem dyscypliny.
Ale jedna wiadomość zmieniła wszystko.
Jedna noc na ObeyNet, nieznajomy z postawą i uległością wplecioną w jego słowa.
A kiedy zobaczyłem Noaha na żywo—jego ogień, jego strach, to pragnienie bycia dostrzeżonym—
Wiedziałem, że to on.
On nie wiedział, kim jestem. Jeszcze nie.
Ale już go testowałem. Popychałem go.
Łamałem go, aż błagał o to, czego przysięgał, że nie potrzebuje.
To nie miało się stać osobiste, ale każda sekunda jego nieposłuszeństwa sprawiała, że chciałem go bardziej posiąść.
A jeśli przekroczy granicę...
Upewnię się, że nigdy nie zapomni, do kogo należy.
Rozdział 1
Noah
To było wszystko, na co pracowałem.
Więc dlaczego, do cholery, miałem ochotę uciekać?
Powietrze pachniało nowymi pieniędzmi i świeżo ściętą trawą. Kampus był piękny jak z okładki magazynu. Miejsce, które nie robiło miejsca dla takich jak ja, chyba że ktoś umarł albo został zdyskwalifikowany.
A jednak tutaj byłem. Nowy rozgrywający Texas Wolves. Pierwszy wybór z letnich prób. Jeden na milion.
Przyleciałem tego ranka, dostałem markową torbę, klucz do akademika, wydrukowany harmonogram i gratulacje, których nie słyszałem przez bicie serca w piersi. Wszystko działo się szybko. Za szybko.
Mówili, że na to zasłużyłem. Że jestem naturalnym talentem. Że mam potencjał... I cholera, miałem, ale panika wciąż trzymała się tyłu mojego gardła jak dym.
To nie była gra w college'u. To było poważne.
To było wszystko.
I nie zamierzałem pojawić się tu wyglądając jak przypadek charytatywny, który jakoś oszukał system. Wiedziałem, jak to działa. Jeśli chciałem szacunku, musiałem go zdobyć od pierwszego zagrania. Bez wymówek. Bez drugich szans. Bez potknięć.
Nie byłem tu, żeby zdobywać przyjaciół.
Byłem tu, żeby przejąć kontrolę.
Ale jednak...
Dobre pierwsze wrażenie nigdy nikomu nie zaszkodziło.
Zwłaszcza gdy pochodziło się z dziury, którą właśnie opuściłem. Teraz stałem przed rezydencją w stylu bractwa, gdzie impreza powitalna drużyny już trwała w najlepsze.
Byłem ubrany na luzie—obcisłe dżinsy, koszulka bez rękawów, czapka Wolves naciągnięta nisko. Wyglądałem jakby mi zależało, ale nie za bardzo. To był trik. Wejść, uśmiechnąć się, rzucić parę zarozumiałych tekstów, zachowywać się jakbym był tu od zawsze. Udawaj, aż przejmiesz kontrolę.
Nie pozwolę nikomu traktować mnie jak przypadek.
Jak byłem traktowany całe życie.
Mimo to, moje palce się pociły, gdy otwierałem drzwi.
W środku panował chaos. Głośna muzyka, czerwone kubki, beer pong z jednej strony, stół bilardowy z drugiej. Testosteron w powietrzu jak dym. Wszędzie faceci—śmiejący się, krzyczący, napinający mięśnie.
Kilka głów się odwróciło, gdy wszedłem.
Uśmiechnąłem się.
Zrobiłem skinięcie.
Zarozumiały „tak, to ja” wygląd.
Ktoś klepnął mnie po plecach, zawołał „Yo, QB1!” jakbyśmy byli starymi kumplami.
Zaśmiałem się, krótko i płytko. W środku skanowałem wyjścia.
Wziąłem drinka. Piłem powoli. Pozwoliłem im mówić. Pozwoliłem im mierzyć mnie wzrokiem. Byłem wystarczająco zarozumiały, by zdobyć miejsce w kręgu, ale nie na tyle, żeby wyjść na dupka.
Wtedy rozmowa zmieniła temat.
„—Nie, mówię ci, stary, niektóre z tych subów na ObeyNet są sławne. Jak, przysięgam, że jednego rozpoznałem w zeszłym roku. Wyglądał jakby grał dla Panthers.”
„Bzdura. Nie ma mowy, żeby ryzykowali.”
„Byłbyś zaskoczony, człowieku. Miejsce jest anonimowe. Pełne dziwaków. Nawet bety jak ty mogłyby coś złapać.”
Wybuchł śmiech. Ktoś zrobił dźwięk duszenia się piwem. Inny gość zażartował: „Raz się zapisałem—jakiś koleś próbował zmusić mnie do nazywania go Tatusiem i szczekania. Wyszedłem.”
Serce waliło mi w piersi.
ObeyNet.
Słyszałem tę nazwę wcześniej. Szepty w sieci. Nic, na co bym kiedykolwiek kliknął. Ale coś w tym zostawało. Dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie jak pająk.
Zmuszony do śmiechu. „Brzmi jak zabawa. Może się zapiszę, nauczę ich, jak prawdziwy mężczyzna radzi sobie ze smyczą.”
Więcej śmiechu. Jeden koleś szturchnął mnie. „Kurwa, nowicjusz jest dziwakiem. Szacun.”
Zagrałem to. Uśmiechnąłem się. Piłem.
W środku, mózg nie chciał się zamknąć.
O północy byłem z powrotem w akademiku. Sam. Niespokojny. Smak taniego piwa i fałszywej pewności siebie wciąż na języku.
Cisza była głośniejsza niż impreza. Siedziałem na brzegu łóżka, telefon w ręku, kciuk zawieszony nad przeglądarką.
Tylko ciekawość, powiedziałem sobie. Tylko sprawdzam. Nic dziwnego.
ObeyNet.
Wpisałem to i założyłem prosty profil.
W środku były tylko cienie i neon.
Wątki na forum. Profile. Nagrania.
Wszystko od poleceń po wyznania do... audio. Na tym zatrzymały się moje oczy.
Mr. A.
Najwyżej oceniany. Anonimowy. Czarnobiała fotografia profilowa: elegancki garnitur i rękawiczka zwinięta wokół paska.
Kliknąłem.
I wszystko się zatrzymało.
Jego głos uderzył mnie jak grawitacja.
Niski. Spokojny. Kontrolowany.
Nie głośny, nie agresywny—po prostu stały. Autorytatywny. Każde słowo było wyważone. Precyzyjne. Jakby już był w twojej głowie i nie musiał podnosić głosu, żeby cię zmusić do uklęknięcia.
Moja skóra zapłonęła. Usta wyschły.
Nie rozumiałem nawet połowy z tego, co mówił - ale cholera, i tak byłem podniecony.
Wstyd palił mnie w piersi.
Co jest ze mną nie tak?
Nie powinienem tego lubić. Nie kręcili mnie faceci. Nie kręciło mnie to. Nie w ten sposób. Nie na serio.
Mimo to...
Moje palce zawisły nad przyciskiem wiadomości.
Patrzyłem. Zastanawiałem się. Słyszałem w głowie głos mojego ojca - mojego największego demona - zawstydzającego mnie, nazywającego mnie słabym. Zacisnąłem oczy.
Tylko raz, powiedziałem sobie. Tylko dla zabawy.
Jasne.
Zanim zdążyłem się zastanowić, napisałem:
„Założę się, że nie dasz rady mnie ogarnąć.”
Wysłałem, zanim mogłem się wycofać. Uśmiechnąłem się. Czekałem.
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
Pan A:
„Myliłeś się.
Prawdziwe pytanie brzmi - czy potrafisz być posłuszny?”
Powolne ciepło rozlało się w moim brzuchu.
JA:
„Dlaczego miałbym?
Może to ja tu rządzę.”
Pan A:
„Nie rządzisz.
Nie chcesz rządzić; wolisz, żeby ci mówiono, co masz robić.
Większość chłopaków takich jak ty chce.”
Chłopaków takich jak ja?
JA:
„Myślisz, że jestem jakąś cipą, która lubi, jak się nią rządzi?”
Pan A:
„Myślę, że jesteś przestraszoną owieczką w lwiej skórze.
Wszystko szczekanie. Żadnej smyczy.
A za tym całym hałasem, czego naprawdę pragniesz, to być posłusznym, prowadzonym i karanym.”
Przełknąłem ciężko. Te słowa uderzyły gdzieś głęboko... Powtarzałem sobie, że to tylko gra. Jakiś nieznajomy z internetu z kinkiem na dominację i ostrym językiem.
Ale nie mogłem przestać.
JA:
„I zgaduję, że potrafiłbyś to zrobić, prawda?”
Pan A:
„Potrafiłbym i zrobię to. Oboje o tym wiemy.
I myślę, że nienawidzisz, jak bardzo cię to podnieca.”
Podniecało.
I nie tylko nienawidziłem tego, ale przerażało mnie to do granic wściekłości.
JA:
„Jesteś cholernie szalony i nie znasz mnie...!”
„Dlaczego miałbym chcieć być karany?”
„I jak mógłbym być podniecony przez faceta? Jestem hetero—”
Moje palce nadal pisały czwartą wiadomość z rzędu, kiedy przyszła jego jedyna odpowiedź.
Pan A:
„Musisz oddychać, chłopczyku.”
Moja klatka piersiowa przestała się ruszać.
Przeczytałem to jeszcze raz.
Chłopczyku.
Boże...
Cholera.
Upuściłem telefon, jakby mnie poparzył.
Ekran znowu się rozświetlił.
Pan A:
„Śpij dobrze. Będziesz mój, zanim przyznasz się do tego.”
Czat się zakończył. Zniknął.
Ale ta linijka - oddychaj, chłopczyku - utkwiła mi w głowie, jakby była wyszeptana, a nie napisana.
Następny poranek był gorszy.
Prawie nie spałem. Głowa mi pękała. Wyglądałem jak wrak, czułem się gorzej, ale mieliśmy pierwsze spotkanie sezonu z naszym nowym trenerem. Wrzuciłem na siebie sprzęt, ochlapałem twarz wodą i pobiegłem przez kampus do hali treningowej.
Sala treningowa Wilków była pełna stali, szkła i potu. Gracze wchodzili, głośni i pewni siebie. Niektórzy wciąż w trybie imprezowym. Starałem się trzymać głowę nisko, siedząc z tyłu, ale wszyscy wiedzieli, kim jestem.
Nowy rozgrywający. Nowa nadzieja.
Już tego nienawidziłem.
Ktoś krzyknął: „Uwaga! Trener idzie!”
Pokój się zmienił. Postawy się wyprostowały. Głośność spadła.
Odwróciłem się - i świat się zawęził.
Wszedł jakby nas wszystkich posiadał.
Wysoki, szeroki, perfekcyjnie złożony. Solidny. Jak mur, którego nie można przesunąć, nawet jeśli się próbuje. Ubrany w czarne spodnie i drużynową koszulkę, która przylegała do jego ramion jak zbroja.
Ale w momencie, gdy otworzył usta, moja krew zamarzła.
„Dzień dobry, chłopcy. Jestem trener Mercer. Już wiecie, czego się od was oczekuje w tym sezonie. Nie jestem tu, żeby was niańczyć - jestem tu, żeby was popychać, łamać i odbudować na najlepszą wersję siebie. Tę, która przyniesie nam zwycięstwo.”
Pokój był cichy.
Zapomniałem, jak się oddycha.
To nie może być...
Odwróciłem wzrok, każde jego słowo pasowało do głosu z zeszłej nocy, który wciąż był wyryty w moim mózgu.
Reszta spotkania zamazała się. Moje serce nie chciało się uspokoić. Myśli były rozproszone, próbując przekonać mnie, że to tylko zbieg okoliczności. Prawda?
Wtedy - jego oczy znalazły mnie.
Stalowoniebieskie. Niezrozumiałe.
„Blake. Jesteś rozproszony. Twoje nastawienie wymaga pracy.”
Żołądek mi się skurczył. Każde ostrzeżenie w mojej głowie krzyczało znam ten głos.
I nie było co do tego wątpliwości.
Utrzymanie głowy w grze będzie piekłem.
Zatrzymał się - wystarczająco długo, by to zabolało.
„Zobacz się ze mną w moim biurze po treningu. Sam.”
Ostatnie Rozdziały
#160 Rozdział 160
Ostatnia Aktualizacja: 10/26/2025#159 Rozdział 159
Ostatnia Aktualizacja: 10/26/2025#158 Rozdział 158
Ostatnia Aktualizacja: 10/25/2025#157 Rozdział 157
Ostatnia Aktualizacja: 10/25/2025#156 Rozdział 156
Ostatnia Aktualizacja: 10/24/2025#155 Rozdział 155
Ostatnia Aktualizacja: 10/24/2025#154 Rozdział 154
Ostatnia Aktualizacja: 10/22/2025#153 Rozdział 153
Ostatnia Aktualizacja: 10/22/2025#152 Rozdział 152
Ostatnia Aktualizacja: 10/22/2025#151 Rozdział 151
Ostatnia Aktualizacja: 10/22/2025
Może Ci się spodobać 😍
Zakochana w bracie mojego chłopaka z marynarki
"Co jest ze mną nie tak?
Dlaczego jego obecność sprawia, że czuję się jakby moja skóra była zbyt ciasna, jakbym nosiła sweter o dwa rozmiary za mały?
To tylko nowość, mówię sobie stanowczo.
To tylko nieznajomość kogoś nowego w przestrzeni, która zawsze była bezpieczna.
Przyzwyczaję się.
Muszę.
To brat mojego chłopaka.
To rodzina Tylera.
Nie pozwolę, żeby jedno zimne spojrzenie to zniszczyło.
**
Jako baletnica, moje życie wygląda idealnie—stypendium, główna rola, słodki chłopak Tyler. Aż do momentu, gdy Tyler pokazuje swoje prawdziwe oblicze, a jego starszy brat, Asher, wraca do domu.
Asher to weteran Marynarki z bliznami po bitwach i zerową cierpliwością. Nazywa mnie "księżniczką" jakby to była obelga. Nie mogę go znieść.
Kiedy kontuzja kostki zmusza mnie do rekonwalescencji w domku nad jeziorem rodziny Tylera, utknęłam z obydwoma braćmi. Co zaczyna się jako wzajemna nienawiść, powoli przeradza się w coś zakazanego.
Zakochuję się w bracie mojego chłopaka.
**
Nienawidzę dziewczyn takich jak ona.
Rozpieszczonych.
Delikatnych.
A jednak—
Jednak.
Obraz jej stojącej w drzwiach, ściskającej sweter mocniej wokół wąskich ramion, próbującej uśmiechać się przez niezręczność, nie opuszcza mnie.
Ani wspomnienie Tylera. Zostawiającego ją tutaj bez chwili zastanowienia.
Nie powinno mnie to obchodzić.
Nie obchodzi mnie to.
To nie mój problem, że Tyler jest idiotą.
To nie moja sprawa, jeśli jakaś rozpieszczona mała księżniczka musi wracać do domu po ciemku.
Nie jestem tu, żeby kogokolwiek ratować.
Szczególnie nie jej.
Szczególnie nie kogoś takiego jak ona.
Ona nie jest moim problemem.
I do diabła, upewnię się, że nigdy nim nie będzie.
Ale kiedy moje oczy padły na jej usta, chciałem, żeby była moja.
Zacznij Od Nowa
© 2020-2021 Val Sims. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej powieści nie może być reprodukowana, dystrybuowana ani transmitowana w jakiejkolwiek formie ani za pomocą jakichkolwiek środków, w tym fotokopii, nagrywania lub innych metod elektronicznych czy mechanicznych, bez uprzedniej pisemnej zgody autora i wydawców.
Od Zastępczyni do Królowej
Zrozpaczona, Sable odkryła, że Darrell uprawia seks ze swoją byłą w ich łóżku, jednocześnie potajemnie przelewając setki tysięcy na wsparcie tej kobiety.
Jeszcze gorsze było podsłuchanie, jak Darrell śmieje się do swoich przyjaciół: "Jest przydatna—posłuszna, nie sprawia problemów, zajmuje się domem, a ja mogę ją przelecieć, kiedy tylko potrzebuję ulgi. Jest właściwie żywą pokojówką z korzyściami." Robił obleśne gesty, które wywoływały śmiech jego przyjaciół.
W rozpaczy Sable odeszła, odzyskała swoją prawdziwą tożsamość i poślubiła swojego sąsiada z dzieciństwa—Lykańskiego Króla Caelana, starszego od niej o dziewięć lat i jej przeznaczonego partnera. Teraz Darrell desperacko próbuje ją odzyskać. Jak potoczy się jej zemsta?
Od zastępczyni do królowej—jej zemsta właśnie się zaczęła!
Związana Kontraktem z Alfą
William — mój niesamowicie przystojny, bogaty narzeczony wilkołak, przeznaczony na Deltę — miał być mój na zawsze. Po pięciu latach razem, byłam gotowa stanąć na ślubnym kobiercu i odebrać swoje szczęśliwe zakończenie.
Zamiast tego, znalazłam go z nią. I ich synem.
Zdradzona, bez pracy i tonąca w rachunkach za leczenie mojego ojca, osiągnęłam dno głębiej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Kiedy myślałam, że straciłam wszystko, zbawienie przyszło w formie najbardziej niebezpiecznego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek spotkałam.
Damien Sterling — przyszły Alfa Srebrnego Księżycowego Cienia i bezwzględny CEO Sterling Group — przesunął kontrakt po biurku z drapieżną gracją.
„Podpisz to, mała łani, a dam ci wszystko, czego pragnie twoje serce. Bogactwo. Władzę. Zemstę. Ale zrozum to — w chwili, gdy przyłożysz pióro do papieru, stajesz się moja. Ciałem, duszą i wszystkim pomiędzy.”
Powinnam była uciec. Zamiast tego, podpisałam swoje imię i przypieczętowałam swój los.
Teraz należę do Alfy. I on pokaże mi, jak dzika może być miłość.
Jednonocna przygoda z moim szefem
Ścigając Moją Uciekającą Żonę Z Powrotem
„Twoja sukienka aż prosi się o zdjęcie, Morgan,” warknął mi do ucha.
Całował moją szyję aż do obojczyka, jego ręka przesuwała się wyżej, sprawiając, że jęknęłam. Moje kolana się ugięły; uczepiłam się jego ramion, gdy przyjemność narastała.
Przypierał mnie do okna, światła miasta za nami, jego ciało twardo przylegało do mojego.
Morgan Reynolds myślała, że małżeństwo z hollywoodzką elitą przyniesie jej miłość i poczucie przynależności. Zamiast tego stała się tylko pionkiem – wykorzystywaną dla swojego ciała, ignorowaną dla swoich marzeń.
Pięć lat później, w ciąży i mając dość, Morgan składa pozew o rozwód. Chce odzyskać swoje życie. Ale jej potężny mąż, Alexander Reynolds, nie jest gotów jej puścić. Teraz obsesyjnie zdeterminowany, postanawia ją zatrzymać, bez względu na wszystko.
Kiedy Morgan walczy o wolność, Alexander walczy, by ją odzyskać. Ich małżeństwo zamienia się w walkę o władzę, tajemnice i pożądanie – gdzie miłość i kontrola zlewają się w jedno.
Bez Wilka, Przeznaczone Spotkania
Rue, niegdyś najdzielniejsza wojowniczka Krwawego Czerwonego Stada, doznaje bolesnej zdrady ze strony najbliższego przyjaciela, a przeznaczona jednorazowa noc zmienia jej ścieżkę. Została wygnana z watahy przez własnego ojca. 6 lat później, gdy ataki łotrów narastają, Rue zostaje wezwana z powrotem do swojego burzliwego świata, teraz w towarzystwie uroczego małego chłopca.
Wśród tego chaosu, Travis, potężny dziedzic najpotężniejszej watahy w Ameryce Północnej, ma za zadanie szkolić wojowników do walki z zagrożeniem ze strony łotrów. Gdy ich drogi w końcu się krzyżują, Travis jest zdumiony, gdy dowiaduje się, że Rue, obiecana mu, jest już matką.
Nawiedzony przez dawną miłość, Travis zmaga się z sprzecznymi emocjami, gdy nawiguję swoją rosnącą więź z niezłomną i niezależną Rue. Czy Rue przezwycięży swoją przeszłość, aby objąć nową przyszłość? Jakie decyzje podejmą w wilkołaczym świecie, gdzie pasja i obowiązek zderzają się w wirze przeznaczenia?
Jego obietnica: Dzieci mafii
Serena jest spokojna, podczas gdy Christian jest nieustraszony i bezpośredni, ale jakoś muszą sprawić, by to zadziałało. Kiedy Christian zmusza Serenę do udawanych zaręczyn, ona stara się jak może wpasować w rodzinę i luksusowe życie, jakie prowadzą kobiety, podczas gdy Christian walczy, aby chronić swoją rodzinę. Wszystko jednak zmienia się, gdy na jaw wychodzi ukryta prawda o Serenie i jej biologicznych rodzicach.
Ich planem było udawanie do momentu narodzin dziecka, a zasada była taka, żeby się nie zakochać, ale plany nie zawsze idą zgodnie z oczekiwaniami.
Czy Christian będzie w stanie ochronić matkę swojego nienarodzonego dziecka?
I czy w końcu poczują coś do siebie?
Szczenię Księcia Lykanów
„Wkrótce będziesz mnie błagać. A kiedy to zrobisz – wykorzystam cię, jak mi się podoba, a potem cię odrzucę.”
—
Kiedy Violet Hastings rozpoczyna pierwszy rok w Akademii Zmiennokształtnych Starlight, pragnie tylko dwóch rzeczy – uczcić dziedzictwo swojej matki, stając się wykwalifikowaną uzdrowicielką dla swojej watahy, oraz przetrwać akademię, nie będąc nazywaną dziwakiem z powodu swojego dziwnego schorzenia oczu.
Sytuacja dramatycznie się zmienia, gdy odkrywa, że Kylan, arogancki dziedzic tronu Lykanów, który od momentu ich spotkania uprzykrzał jej życie, jest jej przeznaczonym partnerem.
Kylan, znany ze swojego zimnego charakteru i okrutnych sposobów, jest daleki od zadowolenia. Odmawia zaakceptowania Violet jako swojej partnerki, ale nie chce jej również odrzucić. Zamiast tego widzi w niej swojego szczeniaka i jest zdeterminowany, by uczynić jej życie jeszcze bardziej nieznośnym.
Jakby zmagania z torturami Kylana nie były wystarczające, Violet zaczyna odkrywać tajemnice dotyczące swojej przeszłości, które zmieniają wszystko, co myślała, że wie. Skąd naprawdę pochodzi? Jaka jest tajemnica jej oczu? I czy całe jej życie było kłamstwem?
Zakazane pragnienie króla Lykanów
Te słowa spłynęły okrutnie z ust mojego przeznaczonego-MOJEGO PARTNERA.
Odebrał mi niewinność, odrzucił mnie, dźgnął, a potem kazał zabić w naszą noc poślubną. Straciłam swoją wilczycę, pozostawiona w okrutnym świecie, by znosić ból sama...
Ale tej nocy moje życie przybrało inny obrót - obrót, który wciągnął mnie do najgorszego piekła możliwego.
Jednego momentu byłam dziedziczką mojego stada, a następnego - niewolnicą bezwzględnego Króla Lykanów, który był na skraju obłędu...
Zimny.
Śmiertelny.
Bez litości.
Jego obecność była samym piekłem.
Jego imię szeptem terroru.
Przyrzekł, że jestem jego, pożądana przez jego bestię; by zaspokoić, nawet jeśli miałoby to mnie złamać
Teraz, uwięziona w jego dominującym świecie, muszę przetrwać mroczne uściski Króla, który miał mnie owiniętą wokół palca.
Jednak w tej mrocznej rzeczywistości kryje się pierwotny los...
Kontraktowa Żona Prezesa
Rozwiedź się ze mną, zanim śmierć mnie zabierze, CEO
Moja ręka instynktownie powędrowała do brzucha. "Więc... naprawdę go nie ma?"
"Twoje osłabione przez raka ciało nie jest w stanie utrzymać ciąży. Musimy ją zakończyć, i to szybko," powiedział lekarz.
Po operacji ON się pojawił. "Audrey Sinclair! Jak śmiesz podejmować taką decyzję bez konsultacji ze mną?"
Chciałam wylać swój ból, poczuć jego objęcia. Ale kiedy zobaczyłam KOBIETĘ obok niego, zrezygnowałam.
Bez wahania odszedł z tą "delikatną" kobietą. Takiej czułości nigdy nie zaznałam.
Jednak już mi to nie przeszkadza, bo nie mam nic - mojego dziecka, mojej miłości, a nawet... mojego życia.
Audrey Sinclair, biedna kobieta, zakochała się w mężczyźnie, w którym nie powinna. Blake Parker, najpotężniejszy miliarder w Nowym Jorku, ma wszystko, o czym mężczyzna może marzyć - pieniądze, władzę, wpływy - ale jednej rzeczy nie ma: nie kocha jej.
Pięć lat jednostronnej miłości. Trzy lata potajemnego małżeństwa. Diagnoza, która pozostawia jej trzy miesiące życia.
Kiedy hollywoodzka gwiazda wraca z Europy, Audrey Sinclair wie, że nadszedł czas, by zakończyć swoje bezmiłosne małżeństwo. Ale nie rozumie - skoro jej nie kocha, dlaczego odmówił, gdy zaproponowała rozwód? Dlaczego torturuje ją w ostatnich trzech miesiącach jej życia?
Czas ucieka jak piasek przez klepsydrę, a Audrey musi wybrać: umrzeć jako pani Parker, czy przeżyć swoje ostatnie dni w wolności.












